50-latek zmarł przed przychodnią w Swarzędzu, lekarka i pielęgniarka miały mu nie pomóc. Izba Lekarska umorzyła postępowanie
O sprawie pisaliśmy w listopadzie.
50-latek wybrał się do przychodni w Swarzędzu, gdzie miał skonsultować wyniki swoich badań. Do przychodni jednak nie dotarł, bo zasłabł jakieś 150 metrów od niej. Kobieta ze sklepu, przy którym doszło do zasłabnięcia, powiadomiła pogotowie. Pobiegła też do przychodni, by poprosić o pomoc. Miano jej jednak powiedzieć, że pracownicy nie mogą opuścić swoich stanowisk pracy.
Na miejsce wezwano też karetkę, która dojechała po 6 minutach. Reanimowano 50-latka, ale nie udało się go uratować. W karcie medycznej wypełnionej przez załogę pogotowia zapisano, że w tłumie gapiów stojących przy mężczyźnie znajdowały się pielęgniarka i lekarka z pobliskiej przychodni. Zaznaczono, że nie udzieliły pomocy potrzebującemu.
Radio Poznań ustaliło, że Wielkopolska Izba Lekarska umorzyła postępowanie w tej sprawie. Taką decyzję podjął Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej stwierdzając, że nie doszło do nieudzielenia pomocy przez lekarkę. W chwili poinformowania pracowników przychodni o zdarzeniu na ulicy, miała ona udzielać pomocy w przychodni osobie przechodzącej zawał. Gdy wyszła na zewnątrz po kilku minutach, wszystko wskazywało na to, że mężczyzna nie żyje. Lekarka oceniła, że na reanimację było już za późno. Po chwili dojechała karetka, której załodze nie udało się przywrócić czynności życiowych u mężczyzny. Zdaniem WIL, gdyby ktokolwiek z tłumu gapiów podjął reanimację 50-latka, jego życie można było uratować.
Umorzenie sprawy przez WIL nie kończy tematu. Śledztwo prowadzi też prokuratura.
Najpopularniejsze komentarze