Ruszył proces w sprawie przebudowy ronda Kaponiera. Na ławie oskarżonych byli szefowie ZDM
Z trwającego "wieki" remontu ronda Kaponiera kpiono w całej Polsce.
We wrześniu 2016 roku oficjalnie otwarto rondo Kaponiera po remoncie, który przedłużał się w nieskończoność. Tego samego roku sprawie remontu przyjrzała się Najwyższa Izba Kontroli, która w swoim raporcie określiła, że "inwestycja była po prostu źle przygotowana". - Ujawniliśmy chaos organizacyjny, brak kompletnej dokumentacji projektowej, nieskuteczny nadzór oraz niewłaściwie przygotowanie jednostek miejskich. To wszystko przyczyniło się do opóźnień i nieplanowanego wzrostu kosztu inwestycji, który sięga 359 milionów złotych - można przeczytać w raporcie. O sprawie poinformowano prokuraturę.
W kwietniu ubiegłego roku do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Jackowi Sz. i Kazimierzowi S. To byli dyrektor i zastępca dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. Postawiono im zarzuty niedopełnienia obowiązków i wyrządzenia szkody w majątku miasta. Nie przyznają się do winy. Według śledczych efektem tego był większy niż przewidywano koszt inwestycji i jej znaczne opóźnienie. Choć pierwotnie miała być gotowa na Euro 2012, ruch umożliwiono dopiero 4 lata później.
W środę w Poznaniu rozpoczął się proces w tej sprawie. Zarówno Jacek Sz., jak i Kazimierz S., już nie pracują. Są na emeryturze. Przed sądem bronili się twierdząc, że zbliżało się Euro 2012 i co za tym idzie, Kaponiera nie mogła być wtedy rozkopana. Trzeba więc było podejmować kroki, by nie doprowadzić do wizerunkowej wpadki Poznania. Nazwali to "stanem wyższej konieczności". Dodatkowo tłumaczyli, że niektórych prac dodatkowych nie można było przewidzieć przed rozpoczęciem inwestycji, bo w starej dokumentacji Kaponiery były braki.
Oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. Na kolejnej rozprawie przesłuchiwani będą świadkowie.
Tak wyglądało rondo Kaponiera w dniu otwarcia:
Najpopularniejsze komentarze