Koniec windykacyjnego eldorado. Wkrótce długów nie będzie mógł ściągać każdy
Czeka nas prawdziwa rewolucja.
Plany rządu w tej kwestii ujawnia money.pl, któremu udało się dotrzeć do szczegółów. Obecnie każdy może się zająć odzyskiwaniem należności. Windykatorzy nie kojarzą się zbyt dobrze, są postrzegani stereotypowo - delikatnie ujmując jako osoby mało wyrozumiałe. Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości zauważa, że firmy windykacyjne zajmują się odzyskiwaniem coraz większych pieniędzy. W 2020 roku było to ponad 110 miliardów złotych.
Z ustaleń branżowego portalu wynika, że zmiany mają ukrócić patologiczne sytuacje i nękanie ludzie. W Polsce miałby zacząć działać Rejestr Firm Windykacyjnych i Windykatorów. Jeśli firma nie znajdzie się w rejestrze - nie będzie mogła funkcjonować. Dodatkowo firma będzie musiała działać w formie spółki akcyjnej i mieć minimum 20 milionów złotych kapitału. Windykatorem zostaną natomiast tylko osoby posiadające licencję przyznawaną przez ministra rozwoju.
Zmiany zajdą także wobec osób, które są poddawane windykacji. Taki człowiek będzie mógł zażądać zaprzestania wobec niego czynności windykacyjnych, a wówczas sprawa trafi do sądu. Windykatorzy będą mogli kontaktować się z dłużnikiem zgodnie z określonymi zasadami - obowiązywać będzie zakaz kontaktu w dni ustawowo wolne od pracy czy w nocy. W tygodniu do dłużnika będzie można zadzwonić maksymalnie 3 razy lub wysłać mu maksymalnie 3 wiadomości, a wizyty w domu muszą być wcześniej uzgadniane.
Windykatorom za pracę mimo braku lub cofnięcia licencji grozić ma nawet więzienie. Przepisy mają zacząć obowiązywać od przyszłego roku.
Najpopularniejsze komentarze