Reklama

Poznańskie kluby, powód do chluby

fot. kdien
fot. kdien

Jak długa jest historia jazzu w Polsce, tak długo rozbrzmiewa on w Poznaniu. W tym mieście rodziła się jazzowa awangarda zainicjowana przez legendarny kwintet Krzysztofa Komedy. Legendę tworzyły też poznańskie kluby: "Odnowa", "Dno", "Nurt", "Akumulatory", "Eskulap", "Cicibór". W tych miejscach rozbrzmiewał jazz, żaden muzyk wyruszający w trasę po kraju nie mógł nie zagrać w "Odnowie". Klub po eksmisji ze Starego Rynku, znalazł tymczasową siedzibę w pomieszczeniach w Zamku, jak to w realnym socjalizmie, tymczasowość okazała się stała. Klub przetrwał do czasów przemian ustrojowych.

W latach 90. nikt nie był zainteresowany "niszową" działalnością, a i środowisko studenckie wykazywało znikome zainteresowanie słuchaniem jazzu. Przynajmniej tak się zdawało decydentom. W klubach zadomowiły się różnego autoramentu agencje koncertowe oraz dzierżawcy barów i dyskotek. Tymczasem miłośnicy jazzu zeszli do podziemia. Trzech desperatów: Jan Babczyszyn, Dionizy Piątkowski i Leszek Łuczak, postanowiło przywrócić dawny blask jazzowym imprezom. Babczyszyn marzył o radiu jazzowym, ale nie udało się pogodzić na antenie sztuki z biznesem. Dionizy Piątkowski zabrał się energicznie za organizację wielkich imprez, między innymi z jego inicjatywy i starania odbyły się "Jazz Fair", ale skupił się głównie na przedsięwzięciu "Era Jazzu", które obchodziło swój jubileusz dziesięciolecia. Przedsięwzięcie, które trudno zdefiniować, bo "Era Jazzu" to permanentny festiwal, który trwa nieprzerwanie i w cyklu tych koncertów występują największe sławy. Nie było wiadomo, co robi Leszek Łuczak, zresztą to postać tajemnicza, która intrygowała mnie już w latach 70. Okazało się, że konsekwentnie, z uporem dąży do otwarcia klubu jazzowego z prawdziwego zdarzenia. Gdy się o tym dowiedziałem, było to dla mnie jasne, że powstanie takiego klubu to tylko kwestia czasu.

Katakumbowo, czyli jazzowo

Legendarne kluby często były zwyczajnymi norami. Wynika to z ich rodowodu katakumbowego - zakazana rozrywka, czyli picie alkoholu w czasach prohibicji, któremu towarzyszyła muzyka jazzowa. Nie inaczej było w naszym kraju. Dawniej jazz nie miał statusu muzyki oficjalnej, a legendarny Andrzej Kurylewicz został wylany z krakowskiej Akademii Muzycznej za granie jazzu. Dziś na akademiach jazzu się uczy. W studenckich klubach, zlokalizowanych w dość przypadkowych miejscach, też alkohol był nieodłącznym atrybutem imprez. Słynna "Odnowa" wtedy wydawała się nam wielkim klubem, bo miała trzy sale, o raczej skromnym metrażu, ale ranga imprez powiększała do niewiarygodnych rozmiarów salę, nazywaną przez nas "boazeryjną" z racji wyłożenia drewnem i boksami z drewna. Tymczasem klub nie był w stanie pomieścić więcej niż 300 osób. Tak, to był kres pojemności i wytrzymałości. Wybór padł na Zamek jako siedzibę nowego klubu. Obiekt dość kłopotliwy, pomnik pruskiej gigantomanii. Zbudowano coś na kształt neogotyckiego zamku, miała to być poznańska rezydencja cesarza, ale nigdy jej nie odwiedził. Jak wszystkie tego typu budowle charakteryzuje się licznymi salami reprezentacyjnymi, sporą kubaturą i niezliczonymi zakamarkami i korytarzami. Jednak te ostatnie są w przewadze i zdecydowana większość przestrzeni to właśnie hole i korytarze. Wybór padł na pomieszczenie gospodarcze, katakumbowe, bo piwniczne, ale ogromne. Przez ponad sto lat mieściła się tam zamkowa kotłownia, nieużywana przypominała złomowisko. Nikt nie wierzył, że da się tam urządzić klub, może poza dyrekcją CK Zamek, która w czasach drapieżnego kapitalizmu, poszukiwała wszelkich sposobów na zwiększenie wpływów, czyli wynajmowania wszystkiego, co się da, ze starą kotłownią włącznie. Na szczęście, mimo wieku zgromadzonego w pomieszczeniu złomu, konserwator zabytków nie upierał się przy tym, że to obiekt zabytkowy i ruszył remont. Efekt był zdumiewający. Powstała ogromna sala klubowa z dwoma poziomami, antresolą i na niższym poziomie właściwą salą z estradą. Przy stolikach klubowych może zasiąść trzystu gości, ale znaczniejsze imprezy gromadzą dwukrotnie większą publiczność; czasem wielka sztuka oddala niewygody i nikt nie skarży się na ciasnotę, jak w dawnej "Odnowie". Klub otworzył swoje podwoje 14 lutego 1998 roku pod szyldem "Blue Note". Jego działalność inaugurował koncert kwartetu Jana "Ptaszyna" Wróblewskiego. To nie był przypadek, trudno o bardziej poznańskiego i europejskiego, czy nawet światowego muzyka niż "Ptaszyn", zaczynał on swoją karierę w Poznaniu u boku Krzysztofa Komedy, a przez lata dowodził "eksportową formacją" "Polish Jazz Quartet", która z powodzeniem koncertowała w Europie, tej wschodniej i zachodniej. Koncert stał się wydarzeniem nie tylko artystycznym, zgromadził licznych oficjeli, niedowiarków i fanów, oczekujących niemal przez dekadę jazzowego klubu z prawdziwego zdarzenia.

Od frontu i zaplecza

Każdy klub ma swoje tajemnice, coś, o czym publiczność nie wie, albo czego nie zauważa. Wystrój klubu jest skromny, proste stoliki i krzesełka, na ścianach jak w nowojorskim "Blue Note" wiszą fotografie z gwiazdami goszczącymi w tym miejscu. Publiczność ma do dyspozycji dwa bary, oferujące piwo i drinki, ale na ich zapleczu można zrobić wszystko do jedzenia. Tajemnicą wystroju wnętrza są zamontowane na suficie panele "Harmonium XP", zapewniające sali koncertowej idealne warunki akustyczne. Zapleczem skromnej estradki jest bogate instrumentarium: fortepian koncertowy Steinberg, piano Fender Rhodes, fortepian elektryczny Kawai, zestaw perkusyjny firmy Roger`s i aparatura nagłośnieniowa: 2 x 1600W RMS (Midas, Crown, OHM, Dbx), a także wzmacniacz basowy Epifani i wzmacniacz gitarowy Fender. Takie urządzenia, jak projektor multimedialny, to już standard, ale przydaje się przy okazji pokazów słynnych filmów muzycznych. Oczywiście dla zarobku, klub musi też organizować imprezy taneczne i komercyjne.

Co jest i było grane?

Przede wszystkim niezmiennie grany jest jazz. Nie ma polskiego wykonawcy w tym gatunku muzycznym, który by nie zawitał do "Blue Note". W ramach cyklu "Jazz Top" na swoich trasach koncertowych mają klub w rozkładzie największe sławy: Kenny Garret, Dave Holland, Christian McBride, Kurt Elling, Ravi Coltrane, Al Foster, Dave Liebman, John Abercrombie, Eddie Henderson, Randy Brecker, Mike Stern, Scott Henderson, John Scofield, Pat Metheny, Joey de Francesco, Billy Harper. Nie zabrakło też sław innych gatunków muzycznych: Huun Huur Tu, Septeto National, Cracow Klezmer Band, Zion Train, Freddie McGregor, Rafael Cortes. Klasyczną muzykę improwizowaną uzupełniają teraz nurty wywodzące się z muzyki etnicznej.

Jak na Manhattanie

Klub od początku swojego istnienia działa "na licencji" nowojorskiego "oryginału". Teraz jest czymś więcej niż tylko klubem, bo prowadzi też działalność wydawniczą, jest seria płyt z nagraniami dokonanymi w klubie. Takie rejestracje są szczególnie cenne dla jazzfanów, w końcu każdy koncert jest niepowtarzalny. Przypomina mi się anegdota, którą na swoim benefisie opowiadał Krzesimir Dębski, jak po raz pierwszy poczuł się muzykiem światowego formatu, jadąc na "Jazz nad Odrą" Fordem Combi udostępnionym przez Leszka Łuczaka, w tamtych czasach zespoły z instrumentami i sprzętem przemieszczały się bagażówkami marki "Nysa". Nikt z takim fasonem do Wrocławia nie zajechał.Po mieście krążyły legendy o płytowej kolekcji Leszka, rzeczywiście dla adeptów muzyki improwizowanej był źródłem wiedzy, a jego płytoteka inspiracji. Oprócz upodobania do jazzu, z Leszkiem Łuczakiem łączy mnie jeszcze jeden nałóg: w latach 70. był jedyną znaną mi osobą palącą papierosy "Camel". Kiedyś w "Odnowie" tłumaczył komuś, że to ulubiona marka papierosów wśród jazzmanów. "Camel" są dziś dostępne i niestety teraz je palę, ale dzięki Leszkowi Łuczakowi są też dla moich uszu na żywo dostępne najbardziej szlachetne dźwięki i artystyczne smaki.

Maksymalna liczba znaków: 1000
Nie jesteś anonimowy, Twoje IP zapisujemy w naszej bazie danych. Dodając komentarz akceptujesz Regulamin Serwisu

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Jest kolejne na dziś ostrzeżenie IMGW. Dotyczy kilku powiatów w naszym regionie
25℃
17℃
Poziom opadów:
1.5 mm
Wiatr do:
20 km
Stan powietrza
PM2.5
9.10 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro