Śmierć osadzonego w poznańskim areszcie przy Nowosolskiej. Reanimował go inny osadzony?
Do zdarzenia doszło 2 września.
- W areszcie śledczym przy ulicy Nowosolskiej zmarł jeden z osadzonych. Człowiek był w podeszłym wieku, ale żaden z funkcjonariuszy nie umiał go reanimować, o co poprosili jednego z osadzonych. Ten człowiek dzień wcześniej był u obecnego na miejscu pielęgniarza, na którego z resztą skarżył się od dawna - napisał do nas Czytelnik.
Major Jan Kurowski, rzecznik Służby Więziennej w Poznaniu przyznaje, że 2 września doszło do zgonu osadzonego. - Kilka minut przed godziną 15:00 funkcjonariusz pełniący służbę oddziałowego w oddziale zewnętrznym Aresztu Śledczego w Poznaniu przy ul. Nowosolskiej poinformował zastępcę dowódcy zmiany, że jeden z osadzonych zasłabł i nie daje oznak życia - wyjaśnia. - Zastępca dowódcy po przybyciu na oddział zastał oddziałowego podczas udzielania osadzonemu pierwszej pomocy. Wezwany na miejsce zespół pogotowia ratunkowego o godz. 15:13 przejął czynności ratunkowe z użyciem defibrylatora, które prowadzone były przez czterech funkcjonariuszy Służby Więziennej. Niestety czynności ratunkowe wykonywane przez ekipę karetki pogotowia nie przyniosły rezultatu. Zgodnie z obowiązującymi przepisami o zdarzeniu powiadomiono policję oraz prokuraturę. Niezależnie od powyższego czynności wyjaśniające prowadzi zespół specjalistów wyznaczony przez Dyrektora Okręgowego Służby Więziennej w Poznaniu - dodaje Kurowski.
Major Kurowski zapewnia, że funkcjonariusze Służby Więziennej obowiązkowo szkolą się z udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. - Tylko w tym roku (do lipca) odbyły się w areszcie dwa szkolenia, w trakcie których przeszkolono ok. 250 funkcjonariuszy i pracowników jednostki, w tym cały dział ochrony. Podczas szkoleń ćwiczona jest m.in. resuscytacja krążeniowo-oddechowa oraz użycie defibrylatora - kończy.
Najpopularniejsze komentarze