Reklama
Reklama

Pielęgniarka ze szpitala na MTP o braku tlenu dla pacjentów: "Gestykulowali rękami, pokazywali, że się duszą"

Zdjęcie ilustracyjne | fot. Czytelnik
Zdjęcie ilustracyjne | fot. Czytelnik

Wstrząsająca relacja pielęgniarki ze szpitala tymczasowego na MTP, która była w pracy 30 marca, a więc w dniu, w którym w szpitalu zabrakło tlenu dla pacjentów.

Z pielęgniarką rozmawiał Paweł Reszka z tygodnika Polityka. Jak zauważa kobieta w rozmowie, pracuje w zawodzie od lat, ale czegoś takiego jak 30 marca jeszcze nie przeżyła.

Przypomnijmy, że tego feralnego dnia w godzinach porannych w szpitalu na MTP zabrakło tlenu dostarczanego pacjentom przez instalację tlenową. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie. 30 marca do południa w szpitalu zmarło 6 pacjentów. Wciąż nie wiadomo jaka była przyczyna ich śmierci. Prokuratura bada, czy przyczyną zgonu mógł być brak tlenu. W związku ze sprawą pracę straciły dwie osoby - dyrektor szpitala ds. technicznych oraz pracownik techniczny, który za późno miał zamówić cysternę z tlenem.

Z relacji pielęgniarki, z którą rozmawiał Paweł Reszka wynika, że już we wczesnych godzinach porannych część personelu skarżyła się na niskie ciśnienie w instalacji tlenowej. Gdy okazało się, że tlenu nie ma, trzeba było na polecenie przełożonych zakręcać kurki z tlenem pacjentom w lepszym stanie. W ten sposób tlen miał zostać dla osób w najpoważniejszym stanie.

Pacjenci, którym "zabierano" tlen mieli pytać personel o to, dlaczego to robią. Pacjenci skarżyli się, że się duszą. - Ja wykonywałam przecież polecenie. Robiło się coraz bardziej dramatycznie. Krzyki, płacz kobiet. Niektóry chorzy sami, na powrót odkręcali te zawory. Syczało okropnie, ale tam już nie było tlenu - mówi pielęgniarka.

Lekarze mieli decydować, kogo ratować, a kogo nie. Dyskusja na ten temat odbywała się przy pacjentach. Jeden z nich, w przypadku którego zapadła decyzja, by go nie reanimować, złapał pielęgniarkę za rękę i wyznał, że przeżył raka płuc, ale nie chce teraz umrzeć dusząc się. Prosił o ratunek. Ostatecznie jedna z pielęgniarek sama załatwiła butle z tlenem z innego szpitala. Jedna z nich trafiła właśnie do tego pacjenta. Przeżył brak tlenu w instalacji, ale zmarł 2 kwietnia. Zdaniem pielęgniarki, incydent z brakiem tlenu mógł się do tego przyczynić.

- Człowiek bez tlenu jest jak topielec. Oni gestykulowali rękami, pokazywali, że się duszą. Potem już tylko śmierć. Twarz robi się szara, usta sine. Piana. Oczy mętne, zapadają się. Na naszym oddziale zmarł jeden pacjent w czasie, gdy zabrakło tlenu.

Mowa jest też o dantejskich scenach - wyścigach do karetek, które podstawiono dla najciężej chorych pacjentów. Przypomnijmy, że do innych szpitali przetransportowano 12 pacjentów. Z relacji pielęgniarki wynika, że lekarze walczyli o to, by ich pacjent jak najszybciej znalazł się w karetce i otrzymał tlen. - Wyścig o miejsce w karetce i o życie - mówi.

Pielęgniarka twierdzi, że dyrekcja nie wyjaśniła personelowi co się stało. Nikt nie podziękował. - Dopiero potem, jak wróciliśmy na salę, pacjenci podnosili się na łóżkach. Łapali za ręce, dziękowali. To było niesamowite.


Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

30℃
19℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
19.22 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro