Wilk złapany, ale to nie kończy sprawy. To były podopieczny ośrodka dla zwierząt?
Jak informowaliśmy już wcześniej na portalu, w poniedziałek około południa udało się złapać wilka, który w niedzielę był widziany w Poznaniu. Zwierzę schwytano po podaniu mu środka usypiającego. Wcześniej m.in. biegał po ruchliwej ulicy Głogowskiej.
Piotrowi Żytnickiemu, dziennikarzowi Gazety Wyborczej udało się porozmawiać z dyrektor poznańskiego ZOO. Jak wyjaśniła, nie tyko pracownicy ogrodu zoologicznego próbowali złapać zwierzę. Robiła to też grupa ludzi, których Ewa Zgrabczyńska nie zna. To oni mieli strzelić do wilka środkiem usypiającym, ale nie trafili, przez co zwierzę się spłoszyło i wbiegło na ruchliwą ulicę. Weterynarz z ZOO oddał jeden celny strzał. Wtedy nieznani ludzie mieli podbiec do wilka, by go zabrać. Zdaniem Zgrabczyńskiej pracownicy ZOO musieli dosłownie "wyrywać" zwierzę tamtej grupie.
Z ustaleń GW wynika, że obławę mającą doprowadzić do zabicia wilka prowadził człowiek zajmujący się odławianiem zwierząt na zlecenie gminy Komorniki. Stowarzyszenie "Wilk" przekonuje, że ZOO nie ma prawa przetrzymywać wilka. Ewa Zgrabczyńska uważa, że działa za zgodą miasta w sytuacji zagrożenia dla mieszkańców.
Skąd samotny wilk w mieście? Wiele wskazuje na to, że nie jest to osobnik związany z wilczą rodziną, która pojawia się w rejonie Swarzędza. Gazeta Wyborcza sugeruje, że może to być wilk, który mieszkał w ośrodku dla zwierząt Benek pod Poznaniem. Rok temu przeprowadzono tam kontrolę RDOŚ, ale wilka już tam nie było. Szef ośrodka miał początkowo zapewniać, że wilk trafił w bezpieczniejsze miejsce, ale na policji zeznał, że zwierzę padło. Nie ujawniono jednak jego truchła - miało zostać zutylizowane. Zdaniem Zgrabczyńskiej to właśnie tego wilka dziś złapano.
Najpopularniejsze komentarze