Obywatelskie zatrzymania dwóch kompletnie pijanych kierowców
Do zdarzeń doszło w ostatnich dniach.
Do pierwszej niebezpiecznej sytuacji doszło w Rydzynie pod Lesznem w ostatnią sobotę. Jeden z uczestników ruchu zauważył samochód, którego kierowca mógł być pijany. - Nietrzeźwy kierowca był obserwowany przez mężczyznę aż od Leszna. W międzyczasie o swoich podejrzeniach świadek poinformował policję. Kiedy kierowca forda zatrzymał pojazd na jednej z ulic Rydzyny, mężczyzna podszedł do samochodu i wyjął kluczyki ze stacyjki. Kierowca był wyraźnie nietrzeźwy, miał bełkotliwą mowę oraz problemy z poruszaniem się - wyjaśnia Monika Żymełka z leszczyńskiej policji.
Szybko okazało się, że kierowca forda miał ponad 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Miał też sądowy zakaz kierowania pojazdami. 51-latek z województwa śląskiego tłumaczył, że jest w trasie z Warszawy na Śląsk.
Dwa dni później, w poniedziałek, do podobnej interwencji doszło na leszczyńskim Zatorzu. - Około 19.30 dwóch przechodniów na leszczyńskim Zatorzu zainteresowała jadąca niepewnie skoda. Auto w pewnym momencie zatrzymało się w rejonie jednego ze skrzyżowań i przez dłuższy czas stało z włączonym silnikiem. Zaniepokojeni mężczyźni podeszli do pojazdu. Po otwarciu drzwi z auta wydostał się intensywny zapach alkoholu. Świadkowie wyjęli ze stacyjki kluczyki, aby uniemożliwić ewentualną dalszą podróż kierowcy. Ten spał z głową opartą o zagłówek. Na siedzeniu pasażera oraz na podłodze znajdowały się puste oraz wypełnione alkoholem puszki i butelki - dodaje. O sprawie powiadomiono policję.
To funkcjonariusze obudzili śpiącego kierowcę. - Mężczyzna oświadczył, że przyjechał z Gostynia do swojej żony. Nie był jednak w stanie wytłumaczyć jak znalazł się w tym miejscu oraz ile wypił alkoholu. Po sprawdzeniu przez mundurowych stanu trzeźwości okazało się, że 41-latek z Leszna miał ponad 4 promile alkoholu w organizmie. Nie posiadał przy sobie wymaganego dokumentu prawa jazdy - kończy.
Kierowcy za swoje zachowanie będą odpowiadać przed sądem.