Wielkopolski szpital będzie leczyć tylko zakażonych koronawirusem. Personel załamany
Od najbliższego piątku szpital w Turku stanie się lecznicą covidową.
Decyzję o przekształceniu szpitala w jednoimienny podjął w sobotę wojewoda wielkopolski. Jak opisuje portal money.pl, lekarze, ratownicy i pielęgniarki pracujący w lecznicy są przerażeni. Ich zdaniem placówka dysponuje 6 respiratorami, ale maksymalnie 1 nadaje się do leczenia koronawirusa. W szpitalu nie ma tomografu niezbędnego w diagnozowaniu Covid-19, a do tego zlikwidowany zostanie oddział dziecięcy, jedyny w okolicy.
Wojewoda miał wskazać, że w szpitalu znajdzie się 156 covidowych łóżek. Zdaniem personelu to mrzonki. W obiekcie znajdzie się miejsce maksymalnie dla 61 łóżek. Te wymienione przez wojewodę to też bowiem łóżeczka niemowlęce i korytka dla noworodków leczonych tu "normalnie".
Pracownicy skarżą się na braki. Mają nie mieć wystarczającej liczby kombinezonów czy maseczek. W szpitalu nie zadbano o śluzy bezpieczeństwa, nie wyznaczono dróg brudnych i czystych. Pojawiają się informacje o praniu kombinezonów jednorazowych i konieczności pracy w jednej maseczce chirurgicznej przez cały dzień.
Do sprawy odniósł się wojewoda Łukasz Mikołajczyk. - Do tej pory szpital w Turku nie zgłosił żadnego wniosku dotyczącego zapotrzebowania na jakikolwiek sprzęt czy środki ochrony osobistej. Szpitale, jeśli mają problemy związane z zadaniami covidowymi, najpierw zgłaszają do mnie zapotrzebowanie, a następnie w miarę możliwości otrzymują potrzebny sprzęt. Dyskusja o potrzebach i problemach placówki przez media na pewno nie pomaga zdrowiu pacjentów - wyjaśnia. - Liczba wskazanych przeze mnie łóżek jest poparta rekomendacjami NFZ-u, a nie nierealnym pomysłem. Obecnie współpracuję z 49 szpitalami na terenie Wielkopolski, które realizują zadania covidowe i nie spotkałem się z sytuacją, aby zapotrzebowanie na sprzęt zgłaszać przez media. Skontaktowałem się już ze starostą tureckim, aby wyjaśnić omawiane w mediach problemy - dadaje.
Najpopularniejsze komentarze