Trener Żuraw o bramce samobójczej: zawodnicy podzielą się nią po połowie
W środowy wieczór Lech Poznań pokonał na wyjeździe Cracovię.
Dzięki wygranej Kolejorz może być już pewien gry w europejskich pucharach, a od wicemistrzostwa dzieli go zaledwie punkt. - Zacznę od gratulacji dla zespołu, bo wykonał kolejny krok do celu, jakim jest, mamy nadzieję, wicemistrzostwo. Został nam jeden mecz i patrząc na to jak gramy w tej grupie mistrzowskiej, gdzie nie przegraliśmy meczu i dobrze sobie radzimy, będziemy chcieli podtrzymać tę passę - mówił na pomeczowej konferencji trener Dariusz Żuraw.
- Przez większość meczu mieliśmy kontrolę. Strzeliliśmy 3 bramki, wygraliśmy 2:1, cieszymy się bardzo i wracamy do Poznania - dodał, mając na myśl oczywiście samobójcze trafienie, kiedy piłkę w światło bramki posłał Djordje Crnomarković, a Karol Szymański nie zdołał jej przyjąć.
- Pogadam z chłopakami i myślę, że podzielą się pół na pół. Na pewno zagranie było bardzo mocne, na tej szybkiej po deszczu murawie. Karol pewnie też mógł lepiej się ustawić - mówił szkoleniowiec pytany o to kto zawinił przy golu samobójczym.
Żuraw przyznał, że po przerwie spowodowanej koronawirusem wierzył w awans do europejskich pucharów, nie zmieniła tego nawet ówczesna porażka z Legią Warszawa. - Graliśmy dobrze, widać było, że zespół nic nie zrobił sobie z porażki i z każdym spotkaniem wyglądało to coraz lepiej. Mieliśmy nadzieję, że uda się w końcu wskoczyć do czołowej trójki, to się udało i końcówka w naszym wykonaniu jest naprawdę dobra - podsumował.