Awantura pod Poznaniem: pijany(?) traktorzysta wezwał kolegów i uciekł do lasu. Szuka go policja
Do awantury z udziałem traktorzysty, jego kolegów i postronnych osób doszło w nocy pod Poznaniem.
Około godziny 22 policjanci zostali powiadomieni o dziwnym zachowaniu kierowcy ciągnika rolniczego w rejonie miejscowości Chomęcice (gmina Komorniki). Tor przemieszczenia się pojazdu z podpiętą prasą do słomy miał sugerować, że za kierownicą siedzi osoba, której trzeźwość należy poddać w poważną wątpliwość.
- Na miejsce wysłano patrol. W tym czasie ciągnik i podążający za nim świadkowie przemieścili się już w okolice miejscowości Trzebaw w gminie Stęszew - przekazał nam mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Według naszego czytelnika ciągnik poruszał się z dużą (jak na swoje możliwości) prędkością, ciągnąc za sobą maszynę rolniczą i przecinając m.in. DK nr 5.
- Na miejsce przybyli koledzy kierowcy ciągnika, mieszkańcy Trzebawia - wyjaśnił mł. insp. Borowiak. Wywiązała się ostra awantura pomiędzy domniemanym traktorzystą i jego znajomymi oraz świadkami. Finalnie, nie chcąc narażać się na fizyczne starcie, ta druga grupa odpuściła, a mężczyzna uciekł do pobliskiego lasu.
Przybyły patrol go nie znalazł, dlatego wezwano przewodnika z psem tropiącym. Również te poszukiwania okazały się bezowocne.
Na miejscu pojawiła się także żona rolnika, która przekonywała, że zatrudnia wraz z mężem pracowników, więc nie mógł on kierować pojazdem. - Kiedy jednak zadzwoniono na jego telefon komórkowy, wówczas zaczął on dzwonić w kabinie traktora. Znaleziono w niej również puste butelki po wódce i piwie - przekazał nam mł. insp. Borowiak.
Rolnik nadal nie został odnaleziony, nie zgłosił się również na komendę. Policjanci podejrzewają, że ktoś mógł pomóc mu w ucieczce, ale to na razie tylko przypuszczenia.
Funkcjonariusze sporządzili na miejscu niezbędną dokumentację i będą prowadzić postępowanie w tej sprawie.
Najpopularniejsze komentarze