Koronawirus. Do ratowania życia dziecka w poznańskim szpitalu lekarze zastosowali osocze ozdrowieńca
Dziewczynka zakażona Covid-19 przebywa w szpitalu Karola Jonschera w Poznaniu.
W szpitalu Jonschera leczone i konsultowane są dzieci z koronawirusem od samego początku pandemii. Jak informuje "Gazeta Wyborcza" kilka tygodni temu do placówki trafiła 6-latka zakażona Covid-19. Dziecko wcześniej na nic nie chorowało, jednak przebieg zakażenia koronawirusem okazał się dramatyczny. Stan dziewczynki określano jako poważny.
Mimo terapii, lekarze nie mogli długo wyeliminować u niej zakażenia. Organizm dziecka nie zareagował na leczenie kombinacją leków antyretrowirusowych. Część terapii musieli skreślić, bo wirus spowodował u dziecka aplazję, czyli zanik szpiku kostnego. Zmniejszona produkcja czerwonych i białych krwinek oraz płytek doprowadziła do skazy krwotocznej, większej podatności na zakażenia i głębokiej niedokrwistości - przekazywała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Magdalena Figlerowicz z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neurologii Dziecięcej w uniwersyteckim szpitalu im. Karola Jonschera w Poznaniu.
U dziecka zastosowano osocze ozdrowieńca. To prawdopodobnie pierwszy przypadek zastosowania osocza u zakażonego dziecka w Polsce - mówi prof. Figlerowicz. Stan dziecka znacznie się poprawił, jednak niewykluczone, że dziewczynka będzie potrzebowała jeszcze jednej dawki osocza. Natomiast jeśli nie poprawią się wyniki krwi niewykluczona jest transplantacja szpiku kostnego. Jednak lekarze jeszcze nie wiedzą, czy koronawirus uszkodził na trwałe układ krwiotwórczy dziecka, czy jest to powikłanie przejściowe. Nie wiemy też do końca, w jaki sposób doszło do uszkodzenia szpiku. Mechanizmów może być co najmniej kilka. W grę wchodzi m.in. wpływ burzy cytokinowej, która jest gwałtowną, groźną w skutkach reakcją na zakażenie. Albo bezpośrednie uszkodzenie przez wirusa SARS-CoV-2 komórek krwiotwórczych - mówi w rozmowie z gazetą Prof. Jacek Wachowiak, poznański hematolog dziecięcy ze szpitala Jonschera i dodaje, że to pierwszy taki przypadek w Polce, ale nie jedyny na świecie. Nie słyszałem jednak o tak głębokim stopniu aplazji, jaki spotkaliśmy u tego dziecka - mówi prof. Wachowiak.
Zdaniem lekarzy podobne powikłania z powodu koronawirusa znacznie częściej pojawiają się u dorosłych.