Jak grzyby po deszczu
Rozpoczął się sezon na grzyby. W tym roku jest ich wyjątkowo dużo. W wielkopolskich lasach jest co zbierać i prawdziwi grzybiarze mają już pierwsze łowy za sobą. Ci, którzy wolą robić zakupy, niż szukać prawdziwków między drzewami, mogą pójść na targ. Ponieważ mamy urodzaj, grzyby są w tym roku tańsze, niż zwykle. Ale za te najsmaczniejsze i tak trzeba słono zapłacić.
Grzybów w lasach jest wbród. Borowiki szlachetne i podgrzybki znajdziemy w okolicach Sierakówka, prawdziwki pod Nowym Tomyślem, maślaki i kanie w Czołowie, Gąski i kurki pod Śremem i Wielowsią, Kozaki w okolicach Konina, koźlarze i prawdziwki pod Lesznem. O tym, czy grzyby są jadalne czy trujące można dowiedzieć się w stacji epidemiologicznej przy ulicyLibelta.
Co rano odjeżdżają z dworca pociągi pełne grzybiarzy. Do Jastrzębska i Chrośnicy wyjeżdzają o 5:33 i 6:20; do Mokszy i Miałów o 6:40 i 8:37. Jeśli pogoda będzie sprzyjać, połączeń będzie więcej.
Tymczasem jeśli ktoś nie lubi biegać po lesie, wystarczy, że wybierze się na poznańskie targowiska. Smakosze na wybór nie mogą narzekać. Za to na ceny niektórych gatunków już tak. Za najsamczniejsze trzeba sporo zapałcić. Kilogram rydzy kosztuje 60 złotych, kurek i borowików 25 złotych. Na szczeście maślaki i podgrzybki kosztują już zaledwie 10 złotych.
Grzyby sprzedawane na straganach powinny posiadać specjalne atesty. Jeśli coś budzi nasze wątpliwości warto zapytać grzyboznawcę. Stacja epidemiologiczna jest czynna codziennie od godziny 8 do 18, w soboty i niedziele od 12:00 do 16:00.