Koronawirus to problem dla Kościoła. Parafie tracą płynność finansową
Pandemia odbija się finansowo na wielu dziedzinach życia, również związkach wyznaniowych.
Jak informuje "Rzeczpospolita", problemy boleśnie odczuł Kościół katolicki i to na wszystkich poziomach: od parafii, przez episkopat po Watykan.
W rozmowie z dziennikiem księża zgodnie podkreślają, że obecnie pokrywają koszt utrzymania świątyń głównie z oszczędności. Te jednak wkrótce mogą się skończyć.
Powód problemów jest oczywisty: w ostatnich tygodniach świątynie świecą pustkami (tak było nawet podczas Wielkanocy), a wszystko wskazuje, że maj, czyli okres komunii, tym razem również nie przyniesie zysków. - Taca to podstawa utrzymania każdej parafii. Tych pieniędzy księdzu nie wolno wziąć na żadne własne wydatki. Z tacy opłacamy wszystkie rachunki związane z utrzymaniem kościoła i pensje. Od sześciu niedziel odprawiamy do pustych ławek, więc pieniędzy nie ma - twierdzi ks. Krzysztof Gonet, proboszcz wiejskiej parafii w Michalczewie w archidiecezji warszawskiej.
Problem dotyka nie tylko parafii jako instytucji, ale również księży osobiście. Jeśli nie uczą oni religii, wówczas podstawowe źródło dochodu stanowią ofiary z tytułu pogrzebów, ślubów czy chrztów, a te również się nie odbywają.
Część pieniędzy z tacy przekazywana jest do diecezji, więc ich budżety również zostały nadszarpnięte - według "Rzeczpospolitej" część biskupów zwolniła parafie z obowiązku przekazywania pieniędzy.
Najpopularniejsze komentarze