Kurierzy w trudnej sytuacji: "klienci oszaleli, dostarczeń tyle, co w okresie świątecznym"
Zdaniem żony kuriera, firmy kurierskie nie robią nic, by zabezpieczyć pracowników.
- Firmy kurierskie nie robią nic, by zabezpieczać kurierów. Na magazynie w Komornikach nie ma nawet płynów do dezynfekcji, spotyka się tam około 200, albo i więcej ludzi - pisze żona kuriera. - Klienci oszaleli. Mój mąż w tej chwili ma tyle dostarczeń, jak w okresie świątecznym. Ludziom na KWARANTANNIE tak się nudzi, że zamawiają wszystko przez internet. Jedni informują, że ma zostawić paczkę pod drzwiami i uciekać, bo mają właśnie kwarantannę, inni kaszlą na niego. Strach pomysleć ile osób może zataić swój stan zdrowia. W końcu ludzie oszukują lekarzy, co dopiero "jakiś tam kurier". Wszystkie takie skupiska powinny być zamknięte. My też boimy się o zdrowie naszej rodziny - dodaje.
Firmy kurierskie w kraju dostosowują się, lepiej lub gorzej, do "nowej rzeczywistości". Na przykład InPost nie wymaga obecnie podpisywania się przez klienta odbierającego przesyłkę na terminalu kurierskim. W zamian wysyła do klientów SMS z kodem, który należy podać kurierowi, aby odebrać przesyłkę. W ten sposób nie musi dojść do bezpośredniego kontaktu. - Kurierzy mają prawo dostarczać przesyłki pod drzwi i bez podpisu odbiorcy pod warunkiem, że kurier nawiąże wcześniej kontakt z odbiorcą i odbiorca wyrazi zgodę na takie doręczenie. Rozwiązanie to ma zapewnić maksymalna ochronę dla adresata i kuriera podczas doręczenia - informuje DPD, ale zaznacza, że niektóre przesyłki wciąż wymagają bezpośredniego kontaktu, a wówczas podejmowane są działania zapewniające bezpieczeństwo obu stronom.
Obecnie Polacy masowo robią zakupy przez internet. Większość z nich decyduje się na dostawę do paczkomatów, które są dezynfekowane.