Zostawiła dziecko w wózku w tramwaju bez nadzoru. Oburzyła się, gdy motornicza zwróciła jej uwagę
Historię na facebookowym profilu Spotted: MPK Poznań opisała motornicza.
- Taka sytuacja z dnia dzisiejszego. Poprosiłam pasażerkę, która w prowadzonym przeze mnie tramwaju jechała z wózkiem dziecięcym, o zajęcie wyznaczonego miejsca dla wózka, a nie zajmowanie siedzenia i stwarzanie zagrożenia dla innych pasażerów - pisze motornicza w poście. - Pani wielce oburzona, że musi stać i pilnować dziecka, a nie siedzieć z nosem w telefonie. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, że w momencie gwałtownego hamowania dziecku może stać się krzywda lub wózkiem można zrobić krzywdę komuś, kto stoi obok. Korzystając z komunikacji miejskiej i jednocześnie jadąc z wózkiem, powinno się mieć na uwadze bezpieczeństwo dziecka, potem swoje, a na końcu wygodę - dodaje.
W komentarzach pod postem rozgorzała dyskusja. - Tak to jest, jak 'madki z bombelkami' chcą mieć same prawa, ale obowiązków żadnych (pisownia oryginalna) - pisze Łukasz. - Ja zawsze stoję z wózkiem w miejscu wyznaczonym do tego i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Zawsze trzymam za rączkę bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy - dodaje Ania. - Trzeba być niezłą ''karyną'' by mieć aż tak w poważaniu bezpieczeństwo swojego dziecka. A później pretensje do motorniczych jak coś się stanie - zauważa Viki.
Najpopularniejsze komentarze