Popis bramkarza Kolejorza. Stal Stalowa Wola - Lech Poznań 0:2
W meczu 1/8 finału rozgrywek o Totolotek Puchar Polski Lech Poznań pokonał Stal Stalową Wola, choć to gospodarze częściej stwarzali sobie okazje strzeleckie. Świetne spotkanie rozegrał Mickey van der Hart, kilkukrotnie ratując swój zespół przed utratą gola.
Emocje rozpoczęły się już przed meczem. Stal wciąż nie może korzystać ze swojego stadionu, dlatego spotkanie zostało rozegrane w Boguchwale. Na Podkarpaciu pogoda jednak nie rozpieszcza, a ujemne temperatury źle wpłynęły na stan murawy. Goście mieli do niej pewne zastrzeżenia, rozważano nawet różne warianty przeniesienia rywalizacji, ostatecznie jednak wszystko odbyło się zgodnie z planem.
Kiedy w 2. minucie Puchacz ładnym uderzeniem pokonał bramkarza (choć potem w rozmowie z reporterem Polsatu Sport przyznał, że planował zagranie do partnera), a chwilę później groźną akcję przeprowadził Amaral, wydawało się, że Kolejorz pewnie pokona rywala. Szczególnie, że drugoligowiec źle wszedł w mecz i długo nie mógł stworzyć udanej akcji.
Z czasem jednak mecz się wyrównał, gra toczyła się w środku pola, a następnie inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze. Początkowo defensywa Lecha łatwo radziła sobie z atakami drugoligowca, Stal łapała jednak wiatr w żagle i z każdą minutą była groźniejsza.
Ostatnie 10 minut pierwszej połowy należało do Stali. Gospodarze przypuścili szturm na bramkę Van der Harta i kilkukrotnie groźnie uderzali. Holender, często krytykowany za błędy, rozegrał swój najlepszy mecz w barwach Kolejorza, wielokrotnie ratując swój zespół przed utratą gola.
Po pierwszej połowie można było być zadowolonym z wyniku, ale nie gry lechitów. Słaby stan murawy nie powinien być wymówką, bo na tym samym podłożu gospodarze byli w stanie stworzyć sobie znacznie więcej sytuacji niż wyżej notowany rywal.
Po zmianie stron Stal nie zwalniała tempa, wykreowała sobie doskonałe okazje, ale znów wysokimi umiejętnościami błyszczał golkiper Kolejorza.
Lech w końcu się przebudził. Groźnie po dośrodkowaniu Puchacza uderzał Dejewski, ale dobrze interweniował golkiper. Chwilę później dwukrotnie szczęścia próbował sam Puchacz, ale udało mu się wywalczył jedynie rzut rożny.
Kolejorz oddalił jednak grę od swojej bramki, a w 70. minucie podwyższył prowadzenie. Tiba błysnął w polu karnym, ładnie zwiódł rywali i mocno zagrał wzdłuż bramki, a gola strzałem z bliskiej odległości zdobył Dejewski.
W końcówce gospodarze zmusili jeszcze Van der Harta do wysiłku, Holender pozostał jednak bezbłędny i zachował czyste konto.
Celem Lecha był awans i to udało się osiągnąć, unikając przy tym kontuzji, co na trudnej murawie nie było wcale takie oczywiste. Gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, stworzyli sobie więcej okazji, częściej celnie uderzali. Nie przełożyli tego jednak na skuteczność, a największa w tym zasługa świetnie dysponowanego golkipera Kolejorza.
Stal Stalowa Wola - Lech Poznań 0:2 (0:1)
Składy:
Stal: Kalinowski - Mroziński, Kiercz, Jarosz, Mistrzyk (Śpiewak 80'), Pietras (Wójcik 76'), Stelmach, Sobotka, Ciepiela (Płonka 67'), Fidziukiewicz, Dadok
Rezerwowi: Siudak, Wójcik, Płonka, Śpiewak, Tłuczek
Lech: Van der Hart - Kamiński (Satka 67'), Dejewski, Crnomarković, Kostewicz, Amaral (Muhar 66'), Moder, Tiba, Puchacz, Marchwiński, Gytkjaer (Tomczyk 76')
Rezerwowi: Mleczko, Muhar, Tomczyk, Jevtić, Skrzypczak, Klupś, Satka
Bramki: Puchacz 2', Dejewski 69'
Kartki: Stelmach 84' (żółta),
Sędzia: Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie)