Romowie oszukują "na brak benzyny w aucie". We wtorek w Komornikach wyłudzono 1500 złotych
Po naszej publikacji dotyczącej incydentu na autostradzie A2 z udziałem Romów do redakcji dotarło wiele informacji o podobnych zdarzeniach - nie tylko na trasach szybkiego ruchu. Romowie poruszają się autami na brytyjskich tablicach rejestracyjnych i wymuszają pomoc od innych kierowców. Tłumaczą, że zabrakło im benzyny i proszą o pieniądze. W zamian zostawiają "złotą" biżuterię.
Rano napisaliśmy o sytuacji, do której miało dojść na autostradzie A2. Kobieta opisywała, jak jej auto zostało zepchnięte przez inne pojazdy na pas awaryjny. Romowie mieli "dobijać się" do jej pojazdu. Twierdziła, że chcieli jej porwać dziecko. Policjanci potwierdzali, że kobieta do nich zadzwoniła, ale miała nie wspominać o tym, że ktoś chciał wejść do jej pojazdu (więcej TUTAJ).
Po naszym artykule zaczęli się do nas zgłaszać kierowcy, którzy albo brali udział w podobnych incydentach, albo byli ich świadkiem. Najpierw napisała do nas Bożena. - Mniej więcej na przełomie lipca i sierpnia na węźle w Krzesinach, a dokładniej na zjeździe na autostradę obcokrajowiec "prawdopodobnie narodowości romskiej" elegancko ubrany zaparkował srebrnego Mercedesa na samym skręcie. Gdy zjeżdżałam z węzła wyskoczył mi przed maskę próbując w ten sposób zatrzymać mój samochód. Chciał pieniędzy na paliwo, bo mu zabrakło, a nie miał jak twierdził polskich pieniędzy. Z rąk ściągał swoją "złotą" biżuterię. Wystraszona odjechałam i zadzwoniłam na policję. Ten człowiek stwarzał poważnie zagrożenie drogowe - wyjaśnia.
O podobnej sytuacji informuje Maciej. - W poniedziałek, 15 sierpnia, również widziałem taki proceder na wysokości Krzyżownik, kierunek Warszawa. Srebrny Opel Vectra i pan, który szedł w kierunku swojego auta - opisuje.
Do naszej redakcji zadzwoniła też Ewa, która mieszka pod Komornikami. - Dzwonię z prośbą, by ostrzegać kierowców przed tymi oszustami. Sama dałam się oszukać i może dzięki mojej historii inni się nie dadzą - mówi. Ewa we wtorek jechała samochodem w Komornikach. Zauważyła samochód na brytyjskich tablicach rejestracyjnych stojący w pobliżu ronda przy ul. Ks. Malinowskiego. - Nie wiem dlaczego się zatrzymałam, ale stało się. Mężczyzna podróżujący samochodem (zielony Ford) przedstawił się jako Turek, ale podejrzewam, że był to Rom. Tłumaczył, że nie ma pieniędzy na benzynę, a jest biznesmenem z Dortmundu. Poprosił o pożyczenie pieniędzy, by móc dojechać do domu. Zostawił mi kilka sygnetów i bransoletek. Miały być ze złota. Bardzo mi dziękował, gdy wypłaciłam z bankomatu pieniądze. Dałam mu 1500 złotych - opisuje. - Zostawił mi wizytówkę i miał do mnie zadzwonić, by zapytać o numer konta, na który ma przelać pieniądze. Okazało się jednak, że złota biżuteria wcale nie była złota, a ślad po nim zaginął. Zgłosiłam to na komisariacie - dodaje.
Piotr Garstka z biura prasowego wielkopolskiej policji przyznaje, że zajmują się sprawą z Komornik - Potwierdzam, że mamy takie zgłoszenie. Funkcjonariusze się tym zajmują - mówi. - Przestrzegamy, by nie dawać pieniędzy takim osobom, a najlepiej w ogóle nie zatrzymywać się na trasie i nie reagować - dodaje.
Skontaktowaliśmy się także z dyżurnym Autostrady Wielkopolskiej. - W niedzielę sam odebrałem telefony od kierowców zgłaszających obecność niebieskiego Peugeota na trasie w województwie lubuskim, którym mieli podróżować obcokrajowcy próbujący wymusić pieniądze na benzynę. Auto było na brytyjskich tablicach rejestracyjnych. Wysłałem nawet na miejsce patrol, ale auta nie było we wskazanej lokalizacji. Przemieszczało się po trasie - mówi. Od niedzieli kolejnych zgłoszeń nie odnotowano.
Apelujemy do kierowców o rozwagę i nie reagowanie na apele o pomoc w miejscach, w których może to prowadzić do groźnych sytuacji komunikacyjnych. Najlepiej poinformować o takim zdarzeniu policję.
Najpopularniejsze komentarze