Od dwóch lat nie mogą się wprowadzić do swoich nowych mieszkań. Sprawa wciąż bez finału
Osoby, które kupiły od Wechty mieszkania w bloku przy ulicy Morzyczańskiej mają duży problem.
- Niedługo miną TRZY lata od kiedy spłacam kredyt za mieszkanie, do którego nie mam żadnego dostępu, a sytuacja nieprędko się rozwiąże - pisze do nas czytelnik Adam. Chodzi o blok wybudowany przez Wechtę na Ratajach, konkretnie przy ulicy Morzyczańskiej.
W lutym 2017 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie wydał zgody na użytkowanie bloku. W budynku znalazła się hala garażowa, ale konieczne było wybudowanie 140 miejsc parkingowych przy obiekcie dla mieszkańców. Choć w decyzji o warunkach zabudowy wskazano konkretną działkę, na której parking miał powstać, w międzyczasie deweloper przestał sprawować pieczę nad tym terenem. Ostatecznie we wniosku o odbiór mieszkań deweloper Wechta wskazał miejsca parkingowe przy ulicy Zamenhofa 133. To parking przy sklepie Selgros. Jest oddalony od bloku przy Morzyczańskiej o 1,6 km spacerem, ale samochodem to około trzech kilometrów.
Sprawa ciągnie się już ponad dwa lata. W międzyczasie dopuszczono do użytkowania część mieszkań - zgodnie z liczbą miejsc parkingowych zapewnionych w hali garażowej. 132 lokale mogą być użytkowane, a pozostałe 92 cały czas stoją puste.
Okazuje się, że Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w październiku wydał ostateczną decyzję w sprawie pozwolenia na użytkowanie 92 lokali. Podtrzymał decyzję PINB z 2017 roku, a tym samym nie pozwolił na użytkowanie mieszkań. Choć decyzja jest ostateczna, nie jest prawomocna i deweloper może ją zaskarżyć do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. - Inwestor z tego prawa skorzysta, albowiem decyzja WWINB nie odpowiada prawu i nie jest zgodna z wytycznymi wskazanymi przez WSA w wyroku z 19 października 2017 roku - informuje właścicieli mieszkań Łukasz Kaczmarek z Wechta Inwestycje.
W WINB dowiedzieliśmy się, że w związku z wydaniem ostatecznej decyzji, sprawa wróci teraz do PINB. - Są przepisy, które pozwalają na zalegalizowanie pewnych odstępstw - mówi Patryk Juszczyszyn, rzecznik WINB w Poznaniu.
Paweł Łukaszewski, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nie ukrywa, że o decyzji WINB nie wiedział. - Los tych mieszkań od początku leży w rękach inwestora. Najlepszym i najszybszym rozwiązaniem jest znalezienie przez niego nowej działki, na której będzie mógł zapewnić mieszkańcom wymagane miejsca parkingowe, oczywiście w rozsądnej odległości od bloku. To wiąże się oczywiście z uzyskaniem nowych warunków zabudowy oraz nowego pozwolenia na budowę. Dopiero po dopełnieniu formalności może się do nas zwrócić o uzyskanie pozwolenia na użytkowanie. Nie widzę innej drogi - mówi Łukaszewski. - Ja doskonale rozumiem sytuację osób, które kupiły mieszkania i nie mogą z nich korzystać. Ale nie może być tak, że deweloper będzie składał dokumenty z konkretnymi ustaleniami np. co do miejsc parkingowych starając się o pozwolenie na budowę, a później będzie próbował się z tego wycofać. To jest niedopuszczalne - zaznacza.
Sprawa mieszkań, które nie są użytkowane, wciąż jest więc otwarta.
Najpopularniejsze komentarze