Spokojny awans Kolejorza. Resovia Rzeszów - Lech Poznań 0:4
W meczu 1/16 finału rozgrywek o totolotek Puchar Polski Lech Poznań pokonał na wyjeździe Resovię Rzeszów i spokojnie zapewnił sobie awans do kolejnej fazy.
Mecz rozpoczął się od osobistego dramatu Cywki, który ponad rok czekał na powrót do pierwszego składu Lecha. Niestety, po niespełna dwóch minutach obrońca doznał kontuzji kolana i musiał opuścić boisko.
Początek należał do gospodarzy, którzy często pojawiali się pod bramką Lecha, brakowało im jednak wykończenia. Z drugiej strony lechici zaczęli bardzo nerwowo, popełniali proste błędy i mieli ogromne problemy z opuszczeniem własnej połowy.
W końcu ciężar gry zaczął brać na siebie dobrze dysponowany Jóźwiak, a koledzy wzięli z niego przykład i Lech zaczął prezentować się lepiej. Gospodarze wciąż byli jednak groźni w kontrataku, co pokazali w 29. minucie, kiedy w dobrej sytuacji obok bramki uderzył Krykun. Sporo "zasług" dla Resovii miał w tej akcji Satka, który popełnił fatalny błąd we własnym polu karnym i zagrał piłkę pod nogi rywala.
Lokomotywa rozkręcała się powoli, w końcu jednak gościom udało się zdobyć gola. W 38. minucie Marchwiński ładnie zagrał w polu karnym do Tiby, ten spod linii końcowej podał do Tiby, a Duńczyk w swoim stylu wykończył akcję z bliskiej odległości.
Kiedy wydawało się, że lechici "dowiozą" 1:0 do przerwy, dopisało im nieco szczęście. Marchwiński chciał zagrać ze środka pola na skrzydło, piłka odbiła się jednak od rywala, zupełnie zmieniła tor lotu i trafiła w pole karne, a tam refleksem wykazał się Gytkajer i znów wpisał się na listę strzelców.
Jeśli kibice Resovii mieli nadzieje na odwrócenie wyniku, to w ciągu kilku minut po przerwie zostały one rozwiane, a dwukrotnie kolegom asystował Jóźwiak, podsumowując w ten sposób bardzo udany występ. Najpierw skrzydłowy wypuścił w polu karnym Kostewicza, a Ukrainiec sprytnym strzałem posłał piłkę obok bramkarza. Chwilę później Jóźwiak dośrodkował z lewej strony w centralny sektor pola karnego, a wbiegający Marchwiński dopełnił formalności.
Czwarty gol ostatecznie rozstrzygnął losy rywalizacji. Do końca spotkania Lech kontrolował grę, stworzył sobie jeszcze kilka sytuacji, ale po strzałach Gumnego czy Puchacza piłka nie znajdowała drogi do siatki.
Ostatecznie Lech pokonał Resovię 4:0, odnosząc pewne i zasłużone zwycięstwo. Zespół wciąż jest w grze o Totolotek Puchar Polski, przełamał się ponadto po dwóch ligowych porażkach. Kibiców szczególnie powinna cieszyć bardzo dobra postawa młodych zawodników i skuteczność, której ostatnio nieco brakowało.
Resovia Rzeszów - Lech Poznań 0:4 (0:2)
Składy:
Resovia: Daniel - Mikulec, Domoń, Makowski, Kubowicz, Radulj (Kaliniec 46"), Krykun, Geniec, Dzubiński, Zalepa, Świderski (Płatek 46")
Rezerwowi: Gnatek, Adamski, Frankiewicz, Twardowski, Kantor, Kaliniec, Płatek, Hajduk Feret
Lech: Van der Hart - Cywka (Gumny 5"), Satka, Rogne, Kostewicz, Makuszewski, Muhar, Tiba, Jóźwiak (Puchacz 73"), Marchwiński, Gytkjaer (Tomczyk 53")
Rezerwowi: Mleczko, Tomczyk, Gumny, Dejewski, Moder, Puchacz, Kamiński
Bramki: Gytkjaer 38", 45", Kostewicz 47", Marchwiński 54"
Kartki: Gumny 36" (żółta), Marchwiński 45" (żółta),
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin)