Darko Jevtić myśli o opuszczeniu Kolejorza. "Wierzę, że odejdę jako wygrany"

Darko Jevtić nie ukrywa, że rozważa odejście z Lecha Poznań.

Szwajcar to obecnie najdłużej grający w pierwszym zespole Kolejorza zawodnik. To ostatni wciąż występujący przy Bułgarskiej piłkarz, który miał swój udział w mistrzostwie z 2015 roku. W 182 meczach dla poznańskiego zespołu zdobył 34 bramki i zanotował 42 asysty.

Jevtić w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznał, że poprzedni sezon był dla niego szczególnie trudny, m.in. ze względu na zmiany trenerów, pozycji czy małą liczbę szans. Ponadto pojawiły się zarzuty związane z rzekomym alkoholizmem.

- Nie było mi to obojętne, bo nigdy nie nadużywałem alkoholu. Wiem, jak zostałem wychowany, jak żyję, ile poświęciłem, by grać w piłkę i na boisku być w optymalnej formie. Dlatego tak mocno mnie to zabolało. Wiedziałem, że nie przetłumaczę każdej z osób, że to bzdura, bo ludzie i tak będą gadać - stwierdził piłkarz.

Jevtić zapewnił ponadto, że nie miał problemów z depresją. Przytoczył przykład kiedy otrzymał od klubu kilka dni wolnego, choć o nie nie prosił, po czym udał się do Szwajcarii na urodziny kolegi. Podczas pobytu w domu usłyszał, jak osoba, która wcześniej dała mu wolne, teraz mówiła o "problemach osobistych" piłkarza. Jevtić nie doprecyzował o kogo chodziło, ale trenerem Kolejorza był wówczas Ivan Djurdjević.

Zawodnik gra w Poznaniu ponad 5 lat i nie będzie łatwo mu odejść, ale przychodząc do Lecha liczył na inny przebieg kariery. - Sądziłem, że wcześniej przeniosę się do lepszej ligi. Dwa lata temu miałem bardzo dobry sezon. Wtedy miałem zakodowane w głowie, że to moje ostatnie dni w Polsce. Tak się nie stało. Nie miałem z tym problemu, umiem szybko się zaadaptować do nowej sytuacji. Zostałem, właśnie leci szósty rok - przyznał.

Według Jevticia obecny sezon jest dla niego ostatnim w Lechu. - Po poprzednim chciałem zostać, pokazać, że to, co mówią ludzie, nie jest prawdą. Zobaczymy, czy mi się to uda, ale mocno wierzę, że w 2020 roku odejdę stąd jako wygrany - stwierdził w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".