Reklama
Reklama

Zderzenie pociągu i osobówki w Ociążu: 19-latka miała prawo jazdy od 2 miesięcy, jest w ciężkim stanie

fot. wlkp24.info
fot. wlkp24.info

Wracamy do sprawy wypadku z udziałem pociągu i samochodu osobowego, do którego doszło w środę w powiecie ostrowskim.

W wyniku wypadku ucierpiała 19-latka prowadząca samochód. Prawo jazdy ma od dwóch miesięcy. Jak relacjonuje na portalu wykop.pl konduktor pociągu (Shishu) uczestniczącego w zdarzeniu, "maszynista mówił, że wyglądała jak samobójca - stała lub wolno jechała i dodała gazu dopiero przed przejazdem. Tylko, że jaki samobójca wsiada w samochód i to w zapiętych pasach".

Kobietę w ciężkim stanie przetransportowano do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, skąd wieczorem śmigłowcem LPR trafiła do jednego z poznańskich szpitali. Konduktor pociągu relacji Warszawa Wschodnia - Wrocław Główny opisał, co działo się po wypadku. - Jak hukło to od razu wiedzieliśmy co się stało. W pierwszej chwili oczywiście zmartwienie o mechanika, bo nie wiedzieliśmy w co trafiliśmy, a DART-y nie są znane ze swej wytrzymałości - pisze na portalu wykop.pl (pisownia oryginalna). - Na szczęście odezwał się na radiu do dyżurnej o tym, że trafiliśmy w osobówkę i żeby wezwała wszystkie służby, a nas poprosił o to by sprawdzić co z autem i poszkodowanym. Kamizelki na plecy, ale zanim wyszliśmy na miejsce wypadku to szybko podbiegliśmy do wagonów 1 i 2, by zobaczyć czy z pasażerami wszystko okej, bo byli najbliżej miejsca uderzenia. Okazało się, że z nimi wszystko dobrze, bo w przestrzeni pasażerskiej jedyna szkoda to wybita szyba zewnętrzna (jest kilka warstw) - dodaje.

- Pociąg zatrzymał się około 350 metrów od miejsca wypadku, jednak wrak auta był bliżej - o może jakieś 200 metrów oddalony od nas. No nic, polecieliśmy do auta, by zobaczyć co z kierowcą. Tak naprawdę byłem przy nim drugi, bo pierwszy doleciał Pan z ochrony z pobliskich magazynów czy czymkolwiek one były. I teraz coś, co mnie naprawdę wkurzyło - dziewczyna żyła, ba, oddychała, a mimo to nie było szansy jej pomóc, ponieważ była zakleszczona. Wiadomo, głowa do tyłu, udrożnienie dróg i tak dalej, ale ciągle człowiek czuje taką bezsilność. Na szczęście nie czułem jej długo, bo po minucie zjawili się strażacy, którzy dali sobie z tym radę.

Pociąg nie nadawał się do dalszej jazdy. - Wstępnie ustaliliśmy, że będziemy mieli dwie godziny opóźnienia. Poczęstunki awaryjne rozdane. DART nie nadawał się do jazdy dalej, dlatego zaczęliśmy kombinować z autobusami, co się udało - trzy autobusy, przy czym ostatni odjechał około godziny 12:20 (czyli 1:30h po wypadku). Dwa pojechały bezpośrednio do Wrocławia (ponieważ większość biletów była do Wrocławia), a jeden z nich zahaczył o wszystkie stacje pośrednie (Ostrów Wlkp., Twardogóra, Oleśnica, Nadodrze, Mikołajów).

- No i się zaczęło - ja jako konduktor jestem zbędny, bo mimo, że jestem obsługą pociągu to maszynista jest prowadzącym pojazd biorący w wypadku, a kierownik jest tym, który powinien udać się na miejsce zdarzenia pierwszy. Oczywiście często chodzimy dwójkami, bo tak jest znacznie bezpieczniej i łatwiej udzielić ewentualnej pomocy, ale spisywanie podwójnych zeznań nie miałoby sensu. Policjanci i prokurator uwinęli się dość szybko w Ociążu, dlatego mogliśmy zwolnić tor i zjechać powoli tym składem do Ostrowa Wielkopolskiego, gdzie Policja zajęła się spisywaniem zeznań i zdobywaniem dokumentacji pociągowej. Wszystko skończyło się koło 15, a my mieliśmy wrócić do domu pierwszym pociągiem do Wrocławia - tym o 17:16, który we Wrocławiu był o 19.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Przed nami kolejna zimna noc, jest ostrzeżenie meteo
10℃
2℃
Poziom opadów:
8.1 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
10.59 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro