Domniemana szefowa seksbiznesu wyszła z aresztu. Teraz na blogu pisze o 'gierkach erotycznych' na więziennym monitoringu
Toczące się śledztwo nie przeszkadza Ewie D. w internetowej aktywności.
W marcu tego roku CBŚP weszło do pięciu lokali na terenie Poznania. Śledczy ustalili, że pod pozorem salonów masażu działały w nich agencje towarzyskie. Za domniemaną liderkę interesu uznano Ewę D. ps. "Kama".
W sumie przez lokale miało przewinąć się ponad 100 kobiet z Polski i zza wschodniej granicy, również niepełnoletnich. Zarzuty usłyszało 13 osób, a "Kama" i jeden z jej pomocników trafili do aresztu.
Szerzej o całej akcji pisaliśmy tutaj.
- Śledztwo w tej sprawie cały czas trwa i zostało przedłużone do 19 października - przekazał nam prok. Michał Smętkowski z poznańskiej prokuratury.
Domniemana liderka seksbiznesu nie przebywa już jednak w areszcie.
W internecie można znaleźć blog, na którym podająca się za Ewę D. osoba dokładnie opisuje ostatnie miesiące jej życia.
We wpisie "pewnego razu w Środzie" autorka wspomina m.in. spotkanie z prokuratorem, którego nazywa "seksowym osobnikiem". Opisuje również próby samobójcze, głodówkę czy pobyt w izolatce, a nawet wykorzystywanie monitoringu do "gierek erotycznych".
Następnie "Kama" trafiła do Grudziądza, gdzie przebywała pod ciągła obserwacją. Ostatnie 3 miesiące miała jednak spędzić "jako osoba bardzo popularna" i "prowadząca zajęcia dla więźniarek".
- A że świetlica miała monitoring, a taniec jakiego uczyłam to taniec brzucha i erotic dance..... To było dla oglądających fajne wizualnie przeżycie. W końcu coś ciekawego pod kamerami się działo. Nigdy w życiu tyle nie tańczyłam co przez ostatnie 3 miesiące w Środzie. Zrobiłyśmy też sobie taki malutki hazardzik - pokerek i kości... Ogólnie zarobiona byłam po pachy... - czytamy na blogu (pisownia oryginalna). Wpis jest opatrzony rzekomo aktualnymi zdjęciami Ewy D.
Na tej samej witrynie internetowej można znaleźć m.in. komentarz do marcowej akcji ("Cieszę się, że CBŚ z tak dużym respektem podszedł do mojej osoby oceniając potencjalne zagrożenia w czasie aresztowania"), a przede wszystkim zdjęcia kilkudziesięciu kobiet, zachęcające do skorzystania z usług "salonów masażu". Podane są również lokalizacje oraz cennik poszczególnych usług.
Pozostaje oczywiście pytanie o autentyczność bloga, jednak wstawianie przez autorkę selfie i podawane dane pokrywają się z informacjami znanymi na temat Ewy D. Ponadto podejrzana rzeczywiście przebywała w aresztach na terenie Środy Wlkp. i Grudziądza, a w połowie sierpnia wyszła na wolność. Nikt nie miałby również interesu w ewentualnym podszywaniu się pod liderkę seksbiznesu.
Jak ustaliliśmy, Ewa D. opuściła areszt 19 sierpnia. Zastosowano jednak wobec niej poręczenie majątkowe, ma również zakaz opuszczania kraju.