Prawomocne wyroki w sprawie "skoku stulecia" w Swarzędzu
Sąd Apelacyjny w Łodzi wyroki łódzkiego Sądu Okręgowego - czterech mężczyzn zostało skazanych na od 6 do 8 lat i 2 miesięcy pozbawiania wolności. Wyroki są prawomocne.
W lipcu 2015 roku w Swarzędzu doszło do "skoku stulecia". Z konwoju skradziono 8 milionów złotych. W przestępstwie uczestniczyło kilka osób. Wyrok w sprawie wydano w lipcu 2017 roku. Sąd Okręgowy w Łodzi zdecydował, że fałszywy konwojent, który ukradł 8 mln złotych, spędzi w więzieniu 8 lat i 2 miesiące - miał też zapłacić 200 tys. zł grzywny. Skazano również jego wspólników. 6 lat i dwa miesiące w więzieniu spędzić miał Adam K. (były policjant - miał też zapłacić 150 tysięcy złotych grzywny). Dariusz D. (pomagał ukryć pieniądze) został skazany na 6 lat więzienia. 7 lat w więzieniu natomiast spędzić miał Marek K., jeden z pomysłodawców kradzieży.
Od wyroku odwołali się skazani oraz prokuratura. Jak podaje portal Onet.pl w piątek Sąd Apelacyjny w Łodzi podtrzymał decyzję Sądu Okręgowego.
Na proces czeka jeszcze Gzregorz Ł. - który był najdłużej poszukiwany. To domniemany mózg "skoku stulecia". Mężczyzna w listopadzie 2017 roku został zatrzymany przez ukraińskich stróżów prawa. Ekstradycja nastąpiła w październiku 2018 roku. W grudniu 2018 roku Prokuratura Okręgowa w Poznaniu skierowała do Sądu Okręgowego w Poznaniu akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie. Grzegorza Ł. oskarżono o udział w zorganizowanej grupie przestępczej w skład której wchodziły cztery inne osoby - mówił wówczas prok. Michał Smętkowski, rzecznik poznańskiej prokuratury.
Grzegorzowi Ł. za popełniony czyn grozi 10 lat więzienia. Mężczyzna również będzie odpowiadał przed łódzkim sądem. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
Przypomnijmy. Do kradzieży w Swarzędzu doszło w połowie lipca 2015 roku. Policja ujawniła szczegóły po kilku tygodniach. Okazało się, że dwóch konwojentów weszło do banku, a trzeci, Krzysztof W., niespodziewanie odjechał samochodem. Wkrótce potem porzucone auto znaleziono. Konwojent i pieniądze z samochodu zniknęły. Było to prawie 8 mln zł. Ujawniono, że mężczyzna zatrudnił się w firmie ochroniarskiej kilka miesięcy przed kradzieżą podając dane osobowe innej osoby (podawał się za Mirosława Dudę). Później okazało się, że to krawiec, który długo przygotowywał się do kradzieży - ukradł tożsamość innemu mężczyźnie i zmienił swój wygląd.