Szef fundacji "Nie Lękajcie Się" wyłudził pieniądze od ofiary księdza pedofila?

Marek Lisiński podał się do dymisji.
Fundacja Nie Lękajcie Się pomaga ofiarom księży pedofilów. Jej szefem był dotąd Marek Lisiński, ale po ujawnieniu dziennikarskiego śledztwa Gazety Wyborczej, zrezygnował z pełnionej funkcji. Mężczyzna miał wyłudzić od ofiary księdza pedofila 30 tysięcy złotych.
Chodzi o Katarzynę, ofiarę księdza Romana B., o której pisaliśmy na naszym portalu. Roman B. przez kilkanaście miesięcy więził i gwałcił wówczas 13-letnią dziewczynę. Został za to skazany na 4 lata pozbawienia wolności. Kobieta wytoczyła proces Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej z siedzibą w Poznaniu, żądając miliona złotych odszkodowania i dożywotniej renty. Sąd przychylił się do tego stanowiska, a w październiku ubiegłego roku kobieta otrzymała odszkodowanie. Pomagała jej fundacja Nie Lękajcie Się.
To właśnie w październiku do Katarzyny odezwał się Lisiński z informacją, że leczy się na raka trzustki i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Prosił o 30 tysięcy złotych w ramach pożyczki. Katarzyna pożyczyła mu 20 tysięcy, a 10 tysięcy podarowała. Dziennikarkom GW Lisiński w marcu powiedział, że pożyczkę spłaci i nie widzi w tym nic złego.
Kobieta zaczęła przeczuwać, że została oszukana, gdy Lisiński, mimo domniemanej operacji i choroby, ciągle pojawiał się w mediach i nie wyglądał na chorego. Katarzyna poprosiła więc o przesłanie jej dokumentacji potwierdzającej, że mężczyzna jest chory. Dostała trzy zdjęcia przedstawiające miejsca na ciele z czterema plamkami. Zabieg miał być wykonany metodą NanoKnife i tylko zdjęcia ciała miały to potwierdzać. Gdy dziennikarki poprosiły o dokumentację medyczną Lisińskiego, odmówił jej pokazania zasłaniając się "prywatną sprawą".
W trakcie dziennikarskiego śledztwa na jaw wyszło, że dostęp do kont fundacji Nie Lękajcie Się miał tylko Marek Lisiński. Gdy fundacja otrzymywała datki na pomoc ofiarom księży - prezes podpisywał z ofiarą umowę darowizny na konkretną kwotę. Nikt z fundacji nie wie jednak, ile tak naprawdę pieniędzy wpłynęło na konto.
Inny wątek sprawy to zażądanie pieniędzy od twórców filmu "Tylko nie mów nikomu" o pedofilii w Kościele. Lisiński miał zostać jednym z bohaterów filmu (twierdzi, że sam jest ofiarą księdza pedofila), ale ostatecznie został z filmu wycięty. Powód? Zażądał 50 tysięcy złotych (połowę dla siebie i połowę dla fundacji) od braci Sekielskich za przekazanie numerów telefonu do ofiar czy szczegółów ich spraw. Twórcy dokumentu mu nie zapłacili.
Lisiński sam zrezygnował ze stanowiska. Jak przyznał w oświadczeniu: "swoim zachowaniem zawiodłem zaufanie samych ofiar duchownych, które zwróciły się do mnie po pomoc, jak i osób działających w Zarządzie i Radzie Fundacji, które nie wiedziały o moich działaniach". Fundacja prowadzi wewnętrzną kontrolę.
Najpopularniejsze komentarze