Reklama

Ruszył proces Ukrainki, która straciła rękę podczas pracy. Właściciel pralni w Luboniu nie przyznaje się do winy

Zdaniem Roberta S., który zasiada na ławie oskarżonych na terenie firmy doszło do nieszczęśliwego wypadku.

Jak już wcześniej informowaliśmy do wypadku doszło w grudniu 2017 roku w pralni w Luboniu. Magiel, przy którym pracowała Alona Romanenko, całkowicie uszkodził jej rękę. Po szeregu operacji w szpitalu przy Szwajcarskiej rękę trzeba było amputować.

Dziś ruszył proces w tej sprawie. Alona Romanenko przed sądem nie kryjąc emocji opowiadała o warunkach pracy w lubońskim zakładzie. Jak mówiła w pracy spędzała po 12 godzin dziennie, była zatrudniona na umowę zlecenie bez pozwolenia na pracę. Dodała też, że nie przeszła odpowiedniego przeszkolenia.

Właściciel pralni Robert S. nie przyznaje się do winy. W sądzie odpowiadał dziś jedynie na pytania swojego adwokata. Przekonywał, że maszyny w pralni były sprawne, a Ukrainka wiedziała, jak je obsługiwać. Jego zdaniem zdarzył się po prostu nieszczęśliwy wypadek.

W lipcu 2018 roku poznaliśmy wyniki kontroli PIP w lubońskim zakładzie. Wśród przyczyn organizacyjnych inspektorzy pracy wskazali też na brak właściwego procesu sortowania pościeli przed maglowaniem oraz użytkowanie maszyny niezgodnie z jej przeznaczeniem poprzez dopuszczenie do maglowania pościeli ze zgrubieniami. Ponadto inspektorzy pracy ustalili, że poszkodowana nie posiadała właściwego szkolenia stanowiskowego w zakresie BHP - tłumaczył wówczas w rozmowie z gazetą Jacek Strzyżewski, rzecznik prasowy PIP w Poznaniu.

30-latka wciąż przechodzi rehabilitację. Nie może pracować i zbiera pieniądze na protezę. Chciałabym żeby właściciel poniósł karę, zapłacił za moją protezę i wypłacił mi duże odszkodowanie - mówiła w rozmowie z reporterem Telewizji WTK Alona Romanenko.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Takiej pogody nie mieliśmy w Wielkanoc od dawna!
16℃
4℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
19 km
Stan powietrza
PM2.5
4.63 μg/m3
Bardzo dobry
Zobacz pogodę na jutro