Dramat głodzonych psów: "Zapach unoszącego się fetoru jeszcze długo będziemy mieć w pamięci"
Interwencja obrońców praw zwierząt zakończyła koszmar 12 czworonogów przetrzymywanych w hotelu dla psów, który był zarazem hodowlą.
- Dostaliśmy zgłoszenie dotyczące zagłodzonego psa rasy wyżeł weimarski, który przetrzymywany był w boksie zewnętrznym, w nieocieplonej budzie w hoteliku. Na miejscu okazało się że pies jest praktycznie w stanie kacheksji - piszą na swoim facebookowym profilu przedstawiciele Szpitalika dla Kotów w Pile, wspominając swoją interwencję. Brali też w niej udział przedstawiciele Fundacji Mondo Cane.
- Zwierzęta zaniedbane, żyjące we własnych odchodach, schorowane i nieleczone! Kopulujące między sobą, bez znaczenia na rasę! Zagłodzona suka wyżła. W trakcie interwencji nie przedstawiono nam ani Policji, żadnych dokumentów dotyczących jakiegokolwiek leczenia zwierząt, jak również książeczek zdrowia - tak charakteryzują świadkowie stan pilskiej hodowli, która jest zarejestrowana w Związku Kynologicznym w Polsce, a jej właścicielka mieni się tytułami zoopsychologa, szkoleniowca, kynoterapeuty i dogoterapeuty. - Zresztą tego nie da się opisać, zapach unoszącego się fetoru jeszcze długo będziemy mieć w pamięci - dodają.
W trybie interwencyjnym odebrano właścicielom przybytku 12 zwierząt, które natychmiast trafiły pod opiekę jednej z poznańskich klinik weterynaryjnych.
Najpopularniejsze komentarze