Wymyślił metodę "na wnuczka". Teraz próbował się wymigać z procesu... lękiem przed śmiercią i mikrourazami
Sprawa Arkadiusza Ł., pseudonim "Hoss", toczy się przed poznańskim sądem od 2 lat. Chodzi o wyłudzenie 2 mln zł w krajach niemieckojęzycznych.
"Hoss" działał zagranicą w Niemczech, Szwajcarii i Luksemburgu. Niemiecka policja uważa nawet, że to on - pod koniec lat 90. - osobiście wymyślił metodę na krewnego. Arkadiusz Ł., dzięki dobrej znajomości języka niemieckiego, a także mechanizmów manipulacji politycznej oszukiwał starszych ludzi. Jeszcze w śledztwie przyznał się do wyłudzenie 2 mln zł, ale podczas procesu toczącego się w Poznaniu wycofał zeznania.
Sąd jest też co chwile zasypywany przez adwokatów oskarżonego rozmaitymi wnioskami. Stan zdrowia "Hossa" ma uniemożliwiać mu udział w procesie. Biegli psychiatrzy i psycholodzy wskazują wprawdzie na "dysfunkcję sugerującą mikrouszkodzenia w centralnym układzie nerwowym", jednak nie są to urazy, które wykluczają jego obecność na sali sądowej. W dodatku Ł. mógł je symulować. Również labilność emocjonalna oskarżonego nie jest żadnym argumentem na rzecz odpuszczenia oszustowi. - Lęki nie są niczym niezwykłym wśród osób aresztowanych - uważa biegła sądowa badająca sprawę "Hossa".
Psycholog zwraca za to uwagę na nieprawidłowości w osobowości oskarżonego - ma on być wyzuty z empatii i pozbawiony zdolności nauki na błędach. Na następnej rozprawie będzie musiał się więc stawić. Odbędzie się ona w maju.