Reklama
Reklama

Polacy za dużo piją. Szef PARPA: Trzeba zlikwidować 80% sklepów z alkoholem, zakazać małpek i wprowadzić cenę minimalną'

fot. jarmoluk/pixabay/cc0
fot. jarmoluk/pixabay/cc0

Obszernego wywiadu na temat picia w Polsce udzielił portalowi gazeta.pl Krzysztof Brzózka - szef Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Krzysztof Brzózka twierdzi, że Polska ma ogromny problem z alkoholem i konieczne są pilne działania, które ograniczą spożycie. Z danych przytaczanych przez szefa PARPA wynika, że od 2008 roku ilość czystego alkoholu spożywanego przez Polaków wzrosła z 8 do 11 litrów na głowę. To o krok od 12 litrów, które uznawane są za barierę, od której zaczyna się degradacja społeczna -WHO ustaliło taką granicę. Zbadali, że kiedy spożycie przekracza 12 litrów na dorosłego, wtedy przestaje rosnąć długość życia i jednocześnie rośnie liczba zwolnień lekarskich. W Polsce długość życia po 1989 roku rosła, teraz ten trend został zatrzymany. I wśród innych przyczyn - takich jak smog, stres, choroby onkologiczne - jest też alkohol. Po przekroczeniu granicy 12 litrów na głowę, długość życia zacznie nam spadać - wyjaśnia Brzózka na łamach gazeta.pl.

Szef PARPA rozprawia się też z mitem akcyzy jako ważnego źródła przychodów dla budżetu państwa -Ekonomiści mówią, że alkohol przynosi wpływy do budżetu państwa. Owszem, z podatku akcyzowego pojawia się 12-14 mld zł rocznie. Tyle że te wpływy zmieniają się w nicość. NFZ na leczenie osób nadużywających alkoholu wydaje około 10 proc. swojego budżetu. Czyli jakieś 8 mld zł rocznie. Do tego trzeba dołożyć straty wynikające z przedwczesnych śmierci - rocznie z powodu chorób spowodowanych alkoholem umiera małe miasteczko, 10 tysięcy osób, w dodatku jestem pewny, że te dane są mocno zaniżone - mówi Brzózka.

Krzysztof Brzózka uważa, że Państwo powinno natychmiast rozpocząć walkę z problemem alkoholu. Wśród proponowanych rozwiązań pojawiają się zakaz reklamy alkoholu, wprowadzenie minimalnej ceny za alkohol, zakaz sprzedaży wódki w opakowaniach mniejszych niż 0,5 litra czy likwidacja większości istniejących punktów sprzedaży alkoholu - Powinno zniknąć 80 proc. punktów sprzedaży. To wynika z zaleceń WHO. Jeśli wziąć międzynarodowe standardy zdrowia publicznego, to w Polsce powinien zostać co piąty punkt sprzedaży alkoholu. Nadmiar punktów sprzedaży ułatwia picie. Jeśli - rozochocony pierwszą flaszką - chce pan pić dalej, to wystarczy przejść dwieście, trzysta metrów do spożywczaka. Tyle co nic. Gdyby zabrać 80 proc. pozwoleń, musiałby pan po kolejną butelkę wódki przejść dwa kilometry. Może by pan zrezygnował i poszedł się wyspać. To nie jest normalna sytuacja, że w samej Bydgoszczy jest więcej punktów sprzedaży niż w całej Norwegii - wyjaśnia szef PARPA.

O cenie minimalnej mówi natomiast -Policzyliśmy w PARPA, że tzw. standardowa porcja alkoholu - czyli 10 ml czystego spirytusu - powinna kosztować 1,6 zł. I ta cena miałaby obowiązywać wszystkie napoje alkoholowe. Również piwo. Pięcioprocentowe piwo zawiera około 2,5 standardowych porcji, czyli powinno kosztować 4 zł. Jeśli byłoby tańsze, to musiałoby też być słabsze. Z kolei półlitrówka wódki - która dziś potrafi kosztować 17 zł - powinna kosztować minimum 32 zł. Prowadziliśmy kampanię na rzecz minimalnej ceny, wynikła z tego głównie awantura, że PARPA chce "wprowadzić prohibicję", ale uważam, że i tak warto było zrobić trochę szumu. Minimalną cenę wprowadzili Szkoci, bo chlali whisky całymi litrami. I pomogło.

Jednocześnie szef PARPA przyznaje, że problem walki z alkoholizmem ma charakter apolityczny i właściwie wszystkie partie uciekają od niego.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

Przed nami kolejna zimna noc, jest ostrzeżenie meteo
10℃
2℃
Poziom opadów:
8.1 mm
Wiatr do:
22 km
Stan powietrza
PM2.5
16.12 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro