Seria alarmów bombowych w Biedronkach. Kierownicy mieli otrzymać zakaz ewakuacji sklepów
W ostatnich tygodniach doszło do serii alarmów bombowych w sklepach wielkopowierzchniowych. Alarmy były oczywiście fałszywe, a wśród poszkodowanych jest między innymi sieć Biedronka. Jak dowiedział się Dziennik. Gazeta Prawna do części kierowników trafiła informacja o zakazie ewakuacji obiektów w takich sytuacjach. Zarząd sieci twierdzi jednak, że nie wydał takiego rozporządzenia.
O ewakuacji placówek handlowych informowaliśmy na naszych łamach wielokrotnie, ale problem dotyczy nie tylko Poznania i Wielkopolski. W ostatnim czasie doszło do ewakuacji sklepów należących do sieci Biedronka na terenie całego kraju. Dziennik. Gazeta Prawna dowiedział się, że do części sklepów dotarła instrukcja o zakazie ewakuacji obiektów, nawet jeśli poprosi o to policja -Komunikat został przesłany smsem z dopiskiem "taka jest decyzja zarządu". Do niektórych kierowników placówek dzwoniono z "góry" z poleceniem, że jeśli pojawi się w sklepie policja z nakazem ewakuacji, mają się najpierw skontaktować z kierownikami regionalnymi sieci w sprawie dalszego postępowania - informuje na łamach gazety związkowiec z Biedronki.
Biuro prasoweJerónimo Martins Dystrybucja twierdzi, że zarząd nie podjął takiej decyzji -Informacja o jakiejkolwiek decyzji zarządu dotyczącej alarmów bombowych jest nieprawdziwa. W tej sprawie firma blisko współpracuje z właściwymi instytucjami państwowymi - komentuje przedstawiciel spółki. Z ustaleń DGP wynika, że sms mógł być samodzielną inicjatywą, któregoś z pracowników. Związkowcy nie wierzą jednak w taką wersję i zapewnienia zarządu -To nie pierwszy przypadek, kiedy ważne z punktu widzenia działania sklepów informacje trafiają do kierowników drogą SMS-ową - twierdzizwiązkowiec.
Istotne jest to, że decyzję o ewakuacji za każdym razem podejmuje administrator obiektu, a policja może go jedynie o to poprosić. Administrator nie musi się na to zgodzić, ale po fakcie może zostać ukarany -Niewykonanie poleceń straży pożarnej lub policji w zakresie ewakuacji obiektu może skutkować odpowiedzialnością za wykroczenie z art. 54 k.w. Oznacza to nałożenie grzywny w wysokości 500 zł lub kary nagany -komentuje w rozmowie z gazetą Janusz Lechowicz, prawnik z kancelarii Duraj Reck i Partnerzy. Jeszcze większe sankcje mogą spotkać osobę, która odmówiła ewakuacji, jeśli okaże się, że doszło do sytuacji zagrożenia życia. W takiej sytuacji możliwe jest nawet orzeczenie kary pozbawienia wolności.