Podejrzana wołowina trafiła do 80 szkół i przedszkoli. Dzieci już ją zjadły
Ubój chorych krów oraz sprzedaż mięsa z padłych zwierząt ujawnił Superwizjer TVN. Do skandalicznego procederu dochodziło w jednej z rzeźni w województwie mazowieckim.
Reportaż na ten temat wyemitowano pod koniec stycznia w programie Superwizjer. Z informacji dziennikarzy wynika, że proceder jest bardzo opłacalny dla rzeźni -Każdy kilogram wołowego mięsa zakład sprzedaje w hurcie za dziewięć złotych. Za średniej wagi zdrową krowę musi jednak zapłacić hodowcy około 2500 złotych, za krowę leżącą zaledwie 400-500 złotych. Różnica w cenie przekłada się na czysty zysk ubojni - wyjaśniają dziennikarze. Oprócz zwierząt chorych, na mięso trafiały też padłe zwierzęta.
O sprawie zrobiło się głośno również poza granicami Polski, bo mięso trafiało na stoły w wielu krajach. Po emisji reportażu Główny Lekarz Weterynarii poinformował, że mięso wyeksportowano do Finlandii, Węgier, Estonii, Rumunii, Szwecji, Francji, Hiszpanii, Litwy, Portugalii i na Słowację oraz ponad 20 punktów w Polsce.
Teraz RMF FM poinformowało, że pewna partia mięsa trafiła do szwedzkiej hurtowni, a następnie firmy kateringowej, która przygotowała z niego obiady dla dzieci z osiemdziesięciu sztokholmskich szkół i przedszkoli. Mięso został już skonsumowane -Dotychczas nic nie wskazuje, aby spożycie tego mięsa było szkodliwe dla zdrowia. Nie mamy takich informacji - twierdzi Daniela Perssona z wydziału środowiska miasta Sztokholm. Niewielkie ilości polskiego mięsa miały też trafić do restauracji w Sztokholmie i Uppsali.
Najpopularniejsze komentarze