Tylko 3,5 procent, czyli porażka wyborów osiedlowych
Niedziela pokazała jasno, że poznaniacy nie są zainteresowani wyborami do rad osiedli. Mało kto oddał głos na 315 kandydatów startujących z 14 osiedli.
Poznaniacy głosowali zazwyczaj w okolicach mszy świętych, jednak to i tak było za mało. W jednym z okręgów wyborczych na 3870 wyborców pojawiło się zaledwie 25.
Średnia frekwencja w wyborach do rad osiedlowych wyniosła 3,5 procent. Największa była na Głuszynie - 4,5 proc., a najmniejsza na Osiedlu Piątkowo Zachód. Wyniosła zaledwie 0,72 proc.
Radni osiedlowi w większości dzielnic za swoją pracę nie dostają pieniędzy. Tymczasem ich praca jest bardzo cenna. To oni decydują gdzie i co w danej dzielnicy zostanie zbudowane. To dzięki nim w dzielnicach powstają place zabaw, skwery czy boiska. Mimo to mieszkańcy nie interesują się wyborami i uważają, że osiedlowi radni robią dla ich okolicy niewiele.
I choć przewidziano, że frekwencja wyborcza będzie niska, to członkowie komisji wyborczych wierzyli w zaangażowanie poznaniaków i liczyli na to, że zdecydowanie więcej osób pójdzie w niedzielę do urn.
Na dwóch osiedlach - na Dębcu i Osiedlu Jana III Sobieskiego wybory nie odbyły się, zabrakło bowiem tam chętnych kandydatów.
Miasto planuje w przyszłym roku reformę samorządową. Z 68 rad osiedlowych planowane jest utworzenie 16 rad dzielnicowych.