Lekarze odmówili Ukraince wizyty domowej. Mimo, że legalnie pracuje i jest ubezpieczona

Pania Katia przyjechała do Polski z Zaporoża na Ukrainie. W Polsce pracuje od czterech lat, a ostatnio próbowała skorzystać z domowej wizyty lekarskiej. Lekarze odmówili, bo... do obywateli Ukrainy nie dojeżdżają.
W tej chwili pani Katia pracuje w jednym z poznańskich żłobków, a na początku tygodnia rozchorowała się. Miała czterdzieści stopni gorączki i nie była w stanie sama pójść do lekarza. Najpierw mąż pani Kati próbował wezwać pogotowie, ale pracownicy numeru alarmowego po krótkim wywiadzie polecili kontakt z lekarzami rodzinnymi, którzy wykonują wizyty domowe.
Kobieta i jej mąż skontaktowali się z kilkunastoma lekarzami. Za każdym razem informowali, że pani Katia jest legalnie zatrudniona i ubezpieczona. Niestety żaden lekarz nie zgodził się na wizytę, a w kilku przypadkach pani Katia usłyszała, że "do obywateli Ukrainy nie dojeżdżają". Ostatecznie kobieta musiała skorzystać z prywatnej wizyty. Lekarz, który zbadał kobietę stwierdził, że ma zapalenie oskrzeli.
Sprawę komentuje prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej - Ja sobie nie wyobrażam, żeby lekarz mógł odmówić pomocy tylko i wyłącznie z powodu czyjegoś pochodzenia. To są zapisy kodeksu etyki lekarskiej, które wprost o tym mówią, że nie różnicujemy z tego powodu pacjentów - mówi Artur de Rosier, który wyjaśnia, że takie zachowanie powinno być zgłaszane do Okręgowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej. Może to zrobić każdy.
NFZ nie skomentował dziś problemu.
Najpopularniejsze komentarze