Reklama
Reklama

Prezydent Jaśkowiak tłumaczy się z awansu swojego asystenta: "Musimy się decydować na młodych, bo osoby z doświadczeniem przechodzą do biznesu"

fot. Marcin Gołek @ FB
fot. Marcin Gołek @ FB

- Łatwo być dziennikarzem, tak samo, jak łatwo być księdzem. Można wszystko oceniać, niekoniecznie w oparciu o posiadaną wiedzę - twierdzi Jaśkowiak.

Powołanie Marcina Gołka na stanowisko zastępcy prezesa miejskiej spółki Poznańskich Inwestycji Miejskich wywołało sporo kontrowersji. Wątpliwości budzi nie tylko nikłe doświadczenie byłego doradcy prezydenta, ale też sam sposób wyboru go na strategiczne dla rozwoju miasta stanowisko. Przypomnijmy, że nominację Gołek otrzymał bez żadnego konkursu.

- Kiedy doktor Kulczyk zaproponował mi budowanie sieci sprzedaży VW i Audi w Polsce, byłem o rok młodszy od Marcina - wspomina Jacek Jaśkowiak w rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej. - Można oczywiście chcieć zatrudniać tylko osoby doświadczone. Jednak tacy fachowcy w firmach prywatnych, zajmujących się inwestycjami nawet mniejszymi niż PIM, zarabiają dużo więcej niż w miejskich spółkach my możemy zaoferować - dodaje prezydent Poznania. Włodarz miejski zwraca uwagę na to, że co roku z pracy w urzędzie odchodzi 15%, dlatego też urząd jest zmuszony zatrudniać młodszych ludzi.

Wywiad zamieszczony na poznańskiej stronie Wyborczej wywołał dyskusję na Twitterze. - Tu nie o wiek chodzi tylko o azjatycką metodę zatrudniana swoich ludzi w jednostkach publicznych. Ciekaw czy gdyby zorganizowano otwarty konkurs na to stanowisko, to Pan Gołek okazałby się najbardziej kompetentnym kandydatem
- pisze Paweł Głogowski ze Stowarzyszenia Ulepsz Poznań. - A po co? Wystarczy zrobić wymagania: wiek 30 lat i 4 lata doświadczenia jako doradca prezydenta miasta ponad 500 tys mieszkańców :) Konkurs to strata czasu - twierdzi Tomasz Lipiński, były radny miejski PO.

Najczęściej czytane w tym tygodniu

Dziś w Poznaniu

9℃
-1℃
Poziom opadów:
0 mm
Wiatr do:
10 km
Stan powietrza
PM2.5
27.82 μg/m3
Dobry
Zobacz pogodę na jutro