Miasto reaguje na dyskusje o nowej hali widowiskowo-sportowej: "To jest szukanie pretekstu"
- Gdyby nawet w nowej hali element wystroju by się urwał, to taka hala też by była zamknięta - mówi dziennikarzom Radia Poznań Grzegorz Ganowicz.
Debata na temat możliwości wybudowania w Poznaniu nowej hali powraca co jakiś czas. Aktualnie wywołała ją głośna awaria, która miała miejsce we wtorek. Wtedy to zawaliła się część sufitu, co spowodowało odwołanie wieczornego koncertu. Dodatkowo Międzynarodowe Targi Poznańskie, czyli operator obiektu, zdecydował o zamknięciu hali do połowy grudniu. W wyniku tej decyzji organizatorzy imprez takich, jak Lech Cup czy koncertów Dawida Podsiadło, musieli poszukać dla nich innych lokalizacji.
To zresztą nie pierwszy taki przypadek, gdy w poznańskiej Arenie spadła część sufitu lub oświetlenia. Taka sytuacja wzmogła dyskusję na temat wybudowania nowej hali. Temat, który pojawiał się też w niedawnej kampanii przed wyborami samorządowymi. Przewodniczący Rady Miasta Poznania uważa, że remont Areny jest lepszym rozwiązaniem.
- Arena jest już w tej chwili jedną z ikon architektonicznych Poznania, w tym sensie warto o to zadbać. Wszyscy zajmujący się architekturą wiedzą, że ten kształt został zapisany jako bardzo ważny dla Poznania. Jeśli w dyskusjach pojawia się postulat by rozebrać Arenę, bo coś się w niej urwało, to jest to błędny trop. Trzeba dokładnie sprawdzić, dlaczego doszło do urwania fragmentu budynku. Poza tym jesteśmy przed remontem tej hali - tłumaczy Grzegorz Ganowicz.
Przewodniczący zwraca uwagę, że operator Areny rozpoczyna wkrótce jej remont. - Hala po przebudowie będzie mogła pomieścić 6-7 tysięcy ludzi, czyli całkiem sporo - zauważa polityk Koalicji Obywatelskiej. Ganowicz twierdzi, że łączenie niedawnej awarii z dyskusją na temat budowy nowej hali to szukanie pretekstu. - Gdyby nawet w nowej hali element wystroju by się urwał, to taka hala też by była zamknięta - przekonuje.
Najpopularniejsze komentarze