Portierzy mają dość i domagają się zatrudnienia bezpośrednio przez miasto
Kilkadziesiąt osób zebrało się przed Urzędem Miasta, aby zamanifestować sprzeciw wobec outsourcingowi, praktykowanemu przez miejskich włodarzy.
Zarzewiem konfliktu stała się sytuacja 30 portierów wynajętych do ochraniania budynków ZKZL-u. Firmy, które ich zatrudniały miały obniżać ich i tak niewysokie zarobki. Kiedy któryś z portierów protestował, grożono mu zwolnieniem. Lista zarzutów jest zresztą dłuższa - przełożeni pracowników portierni nie opłacają im składek na ubezpieczenie społeczne, zmuszają do długich dyżurów oraz zwlekają z wypłatą.
Na proteście wymieniono budynki, w których portierzy są wyzyskiwani. Padły nazwy Arkadii, ale także lokali przy ul. Kórnickiej 24, Kasprzaka 16, Grunwaldzkiej 22, Roboczej 4 i Mickiewicza 31. W obronie 30 poszkodowanych stanęli także inni pracownicy portierni urzędujący w budynkach należących do miasta. Protest zorganizowały wspólnie Inicjatywa Pracownicza i przedstawiciele Komisji Międzyzakładowej OZZ IP przy Teatrze Ósmego Dnia.
Głównym postulatem manifestujących jest rezygnacja z wynajmowania zewnętrznych firm do obsługi portierni. Miasto wprawdzie chwali się, że taką praktyka przekłada się na znaczne oszczędności, jednak protestujący nie mają wątpliwości, że odbywa się to kosztem portierów - ich składek ZUS i innych praw pracowniczych.
- Żądamy od urzędu, od prezydenta, żeby z tym skończyć i żeby 30 poszkodowanych osób zostało zatrudnionych bezpośrednio przez miasto - mówi Jarosław Urbański, przewodniczący zgromadzenia.
Najpopularniejsze komentarze