Nie ma kampanii bez pieniędzy. Kandydaci na prezydenta i radnych wydają dziesiątki tysięcy złotych

Bez pieniędzy trudno myśleć o skutecznej kampanii wyborczej. Część kandydatów nie waha się przy wydawaniu sporych sum z prywatnych kont.

Główna broń w wyborczym boju to różnego rodzaju plakaty i bannery. W Poznaniu kilka lat temu uporządkowano tę kwestię: na terenie miasta istnieją 34 punkty, gdzie reklamować mogą się poszczególni kandydaci. Wywieszanie plakatów w innych miejscach grozi karą grzywny.

Zakaz nie obejmuje oczywiście własności prywatnej czy terenów spółdzielni mieszkaniowych. Stąd sporo plakatów np. na płotach posesji. Tak jest chociażby na Piątkowie, gdzie intensywną kampanię prowadzi Michał Boruczkowski. - Mam zgodę Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Każdy kandydat, który się do niej zgłosi, taką zgodzę otrzyma - tłumaczył radny PiS przed kamerą WTK.

Poszczególne komitety muszą publikować listę osób, które wsparły je finansowo. Na bieżąco robi to m.in. sztab Jarosława Pucka. Kandydat na prezydenta wraz z żoną wpłacili w sumie 60 tysięcy złotych.

- To prywatne pieniądze, które sam zarobiłem - tłumaczy Pucek. Jego kampanię kwotą 20 tysięcy złotych wsparł również Ryszard Grobelny.

Środków nie szczędzą także na Lewicy, gdzie szczególnie hojne są kobiety. Katarzyna Kretkowska wpłaciła 25 tys. zł, niewiele gorsza była Beata Urbańska (22,1 tys. zł). W czołówce są również Anna Wachowska-Kucharska (14,4 tys. zł) i Halina Owsianna (11,7 tys. zł).

Słabo na tym tle wypada Tomasz Lewandowski. Do poniedziałku nie odnotowano żadnej wpłaty od kandydata na prezydenta.

Na znacznie mniejsze wpływy mogą liczyć komitety Poznań Od Nowa czy Społeczna Koalicja Prawo Do Miasta.

- Nie mamy takich środków jak wielkie partie, ale istnieją inne środki przekazu, takie jak internet i to w nich chcemy zaistnieć - mówił Wojciech Bratkowski z Poznań Od Nowa.

Na razie nie wiadomo ile na kampanię wydadzą najwięksi gracze. Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska nie opublikowały do tej pory sprawozdań.