W skarbówkach chcą podwyżek
To będzie gorący okres rozliczeń podatkowych. Choć w urzędach podatników z pewnością nie zabraknie, to może zabraknąć urzędników - zapowiadają akcję protestacyjną, bo rząd nie wywiązał się z obietnic i na kontach pracowników nie ma ani grosza z zapowiadanych podwyżek.
Za parę tygodni, kiedy podatnicy będą składaćroczne zeznania podatkowe,nie będzie miał kto przybijać pieczątek. Urzędnicy skarbowi przygotowują się do akcji protestacyjnej. Jeśli nie dostaną podwyżek, zaczną masowo brać urlopy na żądanie. W ubiegłym roku rząd obiecał podnieść im pensje, teraz domagają się abywywiązał się ze swoich obietnic. Przecież co chwilę wzrasta ilość pracy, jaką wykonują urzędnicy. Jakość tej pracy i obciążenie psychiczne związane z jej wykonywaniem są niewspółmierne do poziomu wynagrodzenia - mówi przewodniczący NSZZ Solidarność Jarosław Lange.
W ciągu roku przez ręce urzędnika skarbowegoprzechodzi nawetdwa i pół tysiąca spraw. W prywatnej kancelarii, w tym samym czasie, na jednego komornika przypada ich 350. A wysokość pensji tego ostatniego jest nieporównywalnie większa. Od wielu lat nie mieliśmy żadnej podwyżki. Najniższa pensja młodego pracownika to około tysiąc trzysta złotych netto. Po wielu latach pracy wypłata dochodzi do tysiąca ośmiuset złotych netto - mówi pracownik urzędu skarbowego Stanisław Jakubczak.
Jeśli związkowcy nie dojdą do porozumienia z rządem, zapowiadają ostry protest. Prawo zabrania im strajkować, dlatego będą masowo brać urlopy na żądanie. Tymczasem nadchodzi najgorętszy okres w roku, czyli czas rozliczenia PIT za 2007 rok. Izba Skarbowa twierdzi, że podatnicy nie odczują protestu na własnej skórze. Za to ewentualny strajk urzędników może boleśnie odczuć Ministerstwo Finansów. To właśnie ono może nie dostać na czas informacji o dochodach podatników. Czy będzie to karta przetargowa podczas rozmów z rządem? Jeszcze się okaże.