Miejsca przyjazne dla palaczy
Poznański port lotniczy ławica postanowił pójść na rękę palącym pasażerom. Przy bocznym wejściu do terminala ustawiono specjalną stację dla palaczy. Przypominające parasol ogrodowy urządzenie zasysa trujący dym i zmienia go w świeże chłodne powietrze.
Palenie zabija, z tym faktem dyskutować nikt nie może. Jednak nadal wielu poznaniaków chętnie zaciąga się tytoniowym dymem. Właśnie dla palących pasażerów poznańska Ławica ustawiła przed wejściem nietypowe urządzenie. Specjalna stacja dla palaczy wsysa trujący dym i zamienia go w chłodne świeże powietrze. Tym urządzeniem zakopujemy kość niezgody między palącymi a niepalącymi. Osoba przebywająca w towarzystwie osoby palącej, będącej pod naszym parasolem lub w kabinie, nie odczuwa skutków palenia - przekonuje Piotr Minczykowski, producent stacji dla palaczy.
Na razie urządzenie jest tylko testowane. Zarząd Ławicy nie wyklucza jednak, że zostanie tu na stałe. Jedno nie zmieni się na pewno -zakaz palenia wewnątrz lotniska.Mamy specjalną instrukcję przeciwpożarową i lotniskowa straż pożarna musi czuwać nad przestrzeganiem tych przepisów. Poza tym, terminal jest naszpikowany czujkami przeciwdymowymi i na tą chwilę testujemy urządzenie tylko na zewnątrz - mówi rzecznik Ławicy Hanna Surma.
Podobne urządzenie od kilku miesięcy funkcjonuje już w Urzędzie Miasta. Pracownicy w przerwie mogą na dymka wybrać się do specjalnej kabiny. Początkowo techniczna nowinka nie zachęcała, ale teraz wszyscy palacze się do niej przyzwyczaili. Na początku, kiedy była zima i ta kabina była nowością, ludzie jeszcze wychodzili na zewnątrz. Ale duży mróz i zalety tej kabiny sprawiły, że coraz więcej osób chętnie z niej korzysta - potwierdza Rafał Łopka z Urzędu Miasta.
Tymczasem poznaniacy musieli się przyzwyczaić do zakazu palenia pod wiatami przystanków MPK. Od listopada 2006 roku podzielonym daszkiem zaciągnąć się dymkiem nie wolno. Straż miejska przyznaje, że niektórzy lekceważą ten zakaz, jednak większość przestrzega antynikotynowych przepisów. W Poznaniu mamy około siedmiuset wiat przystankowych. A tylko, a może i aż, tysiąc osób w ciągu ubiegłego roku zostało ukaranych za łamanie tego przepisu - informuje Przemysław Piwecki ze straży miejskiej.
Można jednak odnieść wrażenie, że nie przepisy, a silna wola decydują o tym, czy sięgamy po papierosy w miejscach publicznych, czy nie. Zachęcamy więc do dyskusji, czy w Poznaniu powinny powstawać miejsca przyjazne dla palaczy, czy może stolica Wielkopolski powinna bardziej zdecydowanie walczyć z palącymi w miejscach publicznych?