Ukrainka straciła rękę podczas pracy w Luboniu. Są wyniki kontroli PIP
Zdaniem inspektorów Państwowej Inspekcji Pracy Alona Romanenko, która w podpoznańskiej firmie uległa wypadkowi między innymi nie była odpowiednio przeszkolona.
Jak już wcześniej informowaliśmy do wypadku doszło w grudniu w pralni w Luboniu. Magiel, przy którym pracowała Alona Romanenko, całkowicie uszkodził jej rękę. Po szeregu operacji w szpitalu przy Szwajcarskiej rękę trzeba było amputować. Ukrainka twierdziła, że rzeczy z maszyny kazały jej wyjmować polskie współpracownice, a pracodawca nie zapewnił jej szkolenia.
Do sprawy po kontroli Państwowej Inspekcji Pracy wraca poznańska "Gazeta Wyborcza". Wśród przyczyn organizacyjnych inspektorzy pracy wskazali też na brak właściwego procesu sortowania pościeli przed maglowaniem oraz użytkowanie maszyny niezgodnie z jej przeznaczeniem poprzez dopuszczenie do maglowania pościeli ze zgrubieniami. Ponadto inspektorzy pracy ustalili, że poszkodowana nie posiadała właściwego szkolenia stanowiskowego w zakresie BHP - tłumaczy w rozmowie z gazetą Jacek Strzyżewski, rzecznik prasowy PIP w Poznaniu.
Niebawem ma się też zakończyć postępowanie prokuratury w tej sprawie. Jak dowiedzieli się dziennikarze gazety w sprawie przesłuchano już poszkodowaną a także pracowników i właściciela firmy. Śledczy poprosi też o opinię biegłych między innymi odnośnie stanu maszyny czy zakresu przepisów BHP. A także dotyczące obrażeń i oceny prawidłowości czynności ratowniczych - dodaje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prokurator Dobrosława Wodzisławska, szefowa Prokuratury Rejonowej Poznań-Wilda.
Na razie nie wiadomo, czy ktoś w tej sprawie usłyszy zarzuty. Decyzja ma zapaść do końca miesiąca. Według informacji gazety niezależnie od postępowania prowadzonego przez prokuraturę PIP wystąpiła do sądu z wnioskiem o ukaranie właściciela firmy za wykroczenia, o których mowa w raporcie.
Najpopularniejsze komentarze