Wywołał alarm w szpitalu, w którym przebywał Jarosław Kaczyński. Grozi mu 8 lat więzienia
Dodano czwartek, 5.07.2018 r., godz. 18.04
Nawet 8 lat więzienia grozi mieszkającemu na co dzień we Francji Polakowi.
11 maja służby otrzymały informację o bombie, rzekomo podłożonej na terenie Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul. Saserów w Warszawie.
- Natychmiast na miejsce zostały wezwane służby ratunkowe, w tym policyjni pirotechnicy, którzy po ewakuacji pacjentów z budynku, przystąpili do sprawdzenia szpitala. W działaniach tych uczestniczyli żołnierze Żandarmerii Wojskowej (placówka jest ośrodkiem wojskowej służby zdrowia), której przedstawiciele pracowali także w specjalnie powołanym sztabie. W jego skład wchodzili policjanci z kilku jednostek, w tym specjaliści zajmujący się zwalczaniem aktów terroru.Kilkugodzinna akcja pirotechników nie potwierdziła, aby w obiekcie zostały umieszczone materiały wybuchowe. Zarówno pacjenci, jak i personel szpitala mogli wrócić na oddziały - poinformowała policja.
Śledczy ustalili, że połączenie zostało wykonane z terenu Francji. Numer należał do 46-letniego Polaka, mieszkającego na co dzień poza krajem. Policjanci poczekali na jego przyjazd do ojczyzny i wtedy dokonali zatrzymania.
Zarzut dotyczący wywołania alarmu bombowego wiedząc, że zagrożenie nie istnieje. Za popełniony czyn grozi mu do 8 lat więzienia.
Według RMF FM w szpitalu przy ul. Saserów przebywał 11 maja Jarosław Kaczyński. Śledczy sprawdzali m.in. czy sprawa miała podłoże polityczne. Zatrzymany tłumaczył, że był to po prostu żart.
Najpopularniejsze komentarze