Rozpoczął się proces Joanny Jaśkowiak. Grozi jej grzywna do 1500 zł
Żona prezydenta Poznania stanęła przed sądem w związku z wulgarnymi słowami, których użyła podczas ubiegłorocznej demonstracji.
Jaśkowiak w trakcie strajku kobiet, który odbył się w marcu ubiegłego roku podzieliła się z innymi uczestnikami manifestacji swoim stosunkiem do aktualnej sytuacji politycznej panującej w kraju. Problem w tym, że wypowiedź była wulgarna, a ona sama znajdowała się na mównicy. Jej wyznanie, że "jest wk***iona" słyszało około 2 tysiące osób zgromadzonych na pl. Wolności. Sprawę zgłosiła anonimowa osoba.
Joanna Jaśkowiak nie przyznała się do winy i odmówiła składania wyjaśnień przed sądem, a także odpowiedzi na pytania. Linia obrony żony prezydenta Poznania opiera się na tłumaczeniach, złożonych policji, w których utrzymywała, że słów użyła pod wpływem emocji. Policja nie dała wiary tej wersji i opierając się na opinii biegłego językoznawcy, złożyła wniosek o ukaranie. Językoznawca stwierdził, że Jaśkowiak nie mogła dać się ponieść emocjom, skoro słowa wypowiedziane na mównicy miała napisane na kartce, na którą zerkała od czasu do czasu, kilkakrotnie podczas wystąpienia. Obrona poddała w wątpliwość opinię biegłego, pytając w sądzie o to, jak to możliwe, że została ona przez niego wydania tylko w oparciu o nagrania, którymi dysponowała policja. W związku z tym biegły zostanie wezwany do sądu.
Sędzia Marta Zaidlewicz nie zgodziła się jednak na przesłuchanie świadków biorących udział w zeszłorocznej manifestacji, a także ujawnienie tożsamości osoby, która napisała zawiadomienie. Nie wiadomo jeszcze o jaką karę wnioskować będzie policja, jednak kodeks wykroczeń za przewinienie, którego Jaśkowiak miała siędopuścić przewiduje karę grzywny do 1500 zł lub naganę.
Proces będzie miał swoją kontynuację, następna rozprawa odbędzie się w połowie maja bieżacego roku.
Najpopularniejsze komentarze