Ekspert o akcji na Inflanckiej: była przygotowana perfekcyjnie
17 godzin trwała policyjna akcja na ulicy Inflanckiej. Według specjalistów była ona przeprowadzona w sposób wzorowy.
- Mnie zaskoczył, był taki sympatyczny - tak w rozmowie z telewizją WTK scharakteryzowała Kamil K. jedna z sąsiadek. Kobieta, podobnie jak inni mieszkańcy bloku, zamiast zająć się przygotowaniami do świąt, musiała na całą noc opuścić swój dom.
W piątkowy wieczór policjanci zostali wezwani do "zwykłej" domowej awantury. Skończyło się na groźbach wysadzenia budynku i wielogodzinnych negocjacjach. Służby zakładały, że sprawca, który zabarykadował się w mieszkaniu, jest uzbrojony.
Dowódcy akcji chcieli uniknąć rozwiązania siłowego. - Już w nocy wszystko wskazywało na to, że może dojść do rozwiązania tej konfliktowej sytuacji bez użycia siły. Dlatego byliśmy gotowi prowadzić te działania tak długo - tłumaczył mł. insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.
Część poznaniaków narzekała na zbytnią opieszałość służb ii przesadne środki bezpieczeństwa (zdecydowano się na zamknięcie dla ruchu kołowego całej ulicy.) Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że policja była gotowa do ewentualnego szturmu, a jego uniknięcie było słuszną decyzją. - Uważam, że ta akcja była przygotowana wręcz perfekcyjnie. Uciążliwości muszą być, bo gdyby były ofiary, to wszyscy mieliby pretensje - ocenił Maciej Szuba, były komendant poznańskiej policji, obecnie prywatny detektyw.
Kamil K. usłyszał w sumie sześć zarzutów, dotyczących m.in. znęcania się nad partnerką czy posiadania narkotyków (w mieszkaniu znaleziono pozostałości po plantacji konopi indyjskich).
Co ciekawe, mężczyzna od 7 lat ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości, ponieważ ciążył nad nim wyrok za rozbój. Przez cały ten czas był jednak wzorowym obywatelem, aż do momentu piątkowej awantury.