Są zarzuty dla mężczyzny, który zabarykadował się w bloku na Inflanckiej
Mężczyzna, który w nocy z piątku na sobotę postawił na nogi poznańską policję, usłyszał zarzuty. Dotyczą one znęcania nad partnerką.
Przypomnijmy, że akcja na ulicy Inflanckiej rozpoczęła się w piątek po godzinie 21. Początkowo była to typowa interwencja związana z awanturą domową. Policję wezwała partnerka Kamila K., a kiedy policjanci przyjechali na miejsce okazało się, że para znajduje się na parkingu w pobliżu bloku. Mężczyzna na widok policjantów zbiegł, policjanci zdążyli jednak zauważyć, że ma on przy sobie przedmiot przypominający broń. Wówczas na miejsce ściągnięto antyterrorystów i rozpoczęły się negocjacje z mężczyzną. Ostatecznie trwały one 17 godzin i zakończyły się poddaniem mężczyzny.
W mieszkaniu znaleziono między innymi dwa pistolety gazowe, zlikwidowaną plantację konopi indyjskich oraz gotowe narkotyki. Jeszcze w trakcie negocjacji policjanci rozmawiali natomiast z partnerką Kamila K., która okazała się ofiarą przemocy domowej. Jak dowiedział się Piotr Żytnicki z poznańskiej Gazety Wyborczej mężczyzna usłyszał dziś zarzuty: produkcji i posiadania narkotyków, uszkodzenia samochodu, kierowania gróźb karalnych wobec partnerki, psychicznego i fizycznego znęcania się nad nią oraz jej zgwałcenia. Nie postawiono natomiast żadnych zarzutów związanych z zachowaniem Kamila K. w trakcie policyjnego oblężenia na Inflanckiej.
Gazeta Wyborcza informuje też, że mężczyzna był już wcześniej skazywany za przestępstwa narkotykowe oraz rozbój. Za napad został skazany na trzy lata pozbawienia wolności, a kiedy nie stawił się do odbycia kary, wystawiono za nim list gończy. Mężczyzna był poszukiwany od siedmiu lat, wpadł przez awanturę domową.