Poznań wygrał wojnę z dopalaczami? "Ostatni sklep przypominał bunkier"
Nie ma już żadnego sklepu stacjonarnego z dopalaczami w Poznaniu - deklaruje policja. W ubiegły wtorek specjalna grupa policyjna zajęła towar w punkcie na Wildzie.
W sklepie zatrzymane zostały dwie osoby, które podejrzewane są o handel dopalaczami. Lada moment mają usłyszeć zarzuty prokuratorskie. Trzy osoby zatrzymano też w trakcie robienia zakupów.Wiadomo, że w tym miejscu już po raz drugi próbowano handlować dopalaczami. Sklep wyglądał jak warownia. Bardzo solidne stalowe drzwi, specjalne śluzy, monitoring - wszystko po to, by uchronić się przynajmniej na jakiś czas przed interwencja policyjną. Między innymi z tego powodu policjanci musieli użyć ciężkiego sprzętu - tłumaczy mł. insp. Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Zdaniem policji stacjonarnych sklepów z dopalaczami w Poznaniu już nie ma. Na terenie całej Wielkopolski w tym roku policja zabezpieczyła prawie 2,5 tysiąca produktów oferowanych, jako środki kolekcjonerskie. Handel dopalaczami przeniósł się jednak do internetu. Oferty rejestrowane są na serwerach zagranicznych. Policjanci zabezpieczyli prawie 2,5 tysiąca rożnych produktów oferowanych do sprzedaży, jako produkty kolekcjonerskie oczywiście z zastrzeżeniami, że one nie są do spożycia. Właśnie w ten sposób handlarze dopalaczami próbują omijać prawo - dodaje Borowiak.
Niestety młodzież często daje się oszukiwać, że że dopalacze to środki bezpieczniejsze niż narkotyki. Niestety lekarze często nadal nie znają składu zażytego dopalacza, co bardzo utrudnia szybką reakcję i pomoc. Prowadzimy tu oczywiście leczenie i obserwację i jeżeli coś będzie się działo możemy tu zadziałać, ale jest duże niebezpieczeństwo, bardzo duże ze strony tych środków - ostrzega Eryk Matuszkiewicz, toksykolog, szpital im. F. Raszei.
Policjanci zapowiadają, że przez cały czas będą monitorować sytuację i sprawdzać każdy sygnał dotyczący sprzedaży niebezpiecznych dopalaczy.
Najpopularniejsze komentarze