Reforma oświaty kosztowała Poznań 16 mln złotych. Zwrotu od ministerstwa nie będzie

Poznań wystawił Ministerstwu Edukacji Narodowej rachunek za przeprowadzenie reformy oświaty. Zwrotu ponad 16 mln zł domagał się już jesienią, dopiero teraz dostał odpowiedź z Warszawy - negatywną.
Zgodnie z obliczeniami miejskich urzędników, likwidacja gimnazjów wygenerowała dodatkowe wydatki. 7 milionów złotych pochłonęły między innymi odprawy dla nauczycieli i wyposażenie sal lekcyjnych. Poznań dodatkowe 10 milionów złotych wydał na zmiany w związku z podniesieniem wieku szkolnego do siedmiu lat. Zastępca prezydenta Poznania, Mariusz Wiśniewski po raz pierwszy wysłał do ministerstwa list w sprawie odzyskania wydanych pieniędzy pod koniec października zeszłego roku. Bez odzewu. W styczniu wysłał go więc ponownie, tym razem do Kancelarii Premiera. Kilka dni temu otrzymał negatywną odpowiedź z Warszawy. Wskazuje na to, że większość środków, które były niezbędne na wdrożenie reformy zostały już uwzględnione na poziomie wyliczonej wcześniej subwencji. A te środki, które państwo gotowe było dodatkowo wyasygnować to środki z rezerw, z których miasto Poznań również skorzystało - tłumaczył w czwartkowym Wieczorze WTK Przemysław Foligowski, dyrektor Wydziału Oświaty UM.
Ministerstwo podkreśla, że większość środków niezbędnych na wdrożenie reformy - na poziomie wyliczonej wcześniej subwencji oświatowej - Poznań już dostał. To jednak kilkaset tysięcy złotych, a nie ponad 16 milionów. Zdaniem radnego Prawa i Sprawiedliwości, Michała Grzesia, wydanych pieniędzy można szukać dużo bliżej, niekoniecznie w Warszawie. Nasze koszty to przede wszystkim rzeczywiście uczenia uczniów spoza Poznania i gdybyśmy rzeczywiście rozliczali się z gminami po kosztach to podejrzewam, ze miasto Poznań tych kosztów by nie ponosiło tyle ile ponosi. Myślę, że tutaj ruch prezydenta, który chce rozliczyć gminy jest we właściwym kierunku - mówi Michał Grześ, radny PiS.
Wszystko jednak wskazuje na to, że prezydent będzie się odwoływał od decyzji ministerstwa.
Najpopularniejsze komentarze