Poszkodowani o wybuchu w Murowanej Goślinie: "to jest nie do opisania"
Mieszkańcy sami ewakuowali się z domów.
- Mam w domu popękane okna, dachówki uszkodzone, rynny stopione, brama garażowa stopiona. Zdążyłem uciec. Leżałem w salonie i nie wiedziałem co się dzieje - relacjonuje jeden z mieszkańców budynku znajdującego się w pobliżu miejsca wybuchu. - Jak wyszedłem na taras, to podmuch był taki, że ledwo udało mi się zamknąć drzwi. Szybko po żonę, dziecko i ewakuacja. Jeszcze mieliśmy prąd, więc brama garażowa się podniosła, wsiedliśmy do auta. Żar na zewnątrz był okropny - dodaje.
Jak zaznaczają mieszkańcy, ludzie sami ewakuowali się z budynków. - Nikt się nie zastanawiał, wszyscy po prostu uciekali. Ogień był 5-6 razy wyższy niż dom. Wołałem tylko do strażaków, żeby polewali domy, bo baliśmy się, że się zajmą. Jak to zrobili, to dachy parowały. Dzięki temu udało się uratować elewację jednego domu, niestety dwóch kolejnych nie. To jest nie do opisania - dodaje.
- W pierwszym momencie był słup ognia pionowy, ale było widać, jak między budynkami leci też gaz z dużym ciśnieniem. Po jakichś 20 sekundach wybuchła druga część. Szczęście, że nie było jakiegoś wiatru, bo wtedy byłby koniec - zauważa kolejny mieszkaniec.
Władze Murowanej Gośliny informują, że na piątek zaplanowano kilkanaście spotkań w związku z nocnymi wydarzeniami. - Sztab Kryzysowy pracuje i będziemy na bieżąco informować w kwestiach zarówno materialnej jak i finansowej pomocy poszkodowanym (podamy oficjalne numer kont) jak i wielu innych, chociażby technicznych spraw np. dot. dostaw gazu - zaznaczają urzędnicy. - Dziękujemy za dobre słowa skierowane w kierunku profesjonalnej akcji służb ratunkowych. W kwestiach informacyjnych prosimy o zrozumienie i nie mnożenie postów informacyjnych na platformach społecznościowych. Chcielibyśmy unikać spekulacji, a na wszystkie posty pomimo starań nie jesteśmy w stanie odpowiadać. Dziękujemy za wiele ofert pomocy. Każda z nich na pewno będzie brana pod uwagę przez sztab - dodają.