Jeden dzień, 9 osób podtrutych czadem
Tylko w niedzielę na terenie Wielkopolski odnotowano kilka niebezpiecznych zdarzeń, w których główną rolę odegrał czad.
Do poważnego incydentu doszło na terenie Kalisza. - Trzy osoby, w tym dwójka dzieci, zostały przewiezione do szpitala na obserwację. Trzecie dziecko zostało pod opieką najbliższych - mówi Sławomir Brandt, rzecznik wielkopolskiej straży pożarnej. Tego samego dnia podobne zdarzenia miały miejsce jeszcze w Krotoszynie, Budzyniu i Nowym Tomyślu. Łącznie do szpitali z podtruciem czadem trafiło 9 osób.
Statystki mówią jasno: im chłodniej robi się na dworze, tym więcej pacjentów z podtruciem tlenkiem węgla trafia do szpitali. - Czad nie jest jak inne gazy, amoniak czy chlor, które mają drażniące, ostre zapachy, które natychmiast wskazują, że dzieje się coś niepokojącego. W przypadku czadu jest "cicho, spokojnie" - tłumaczy Eryk Matuszkiewicz, toksykolog ze szpitala im. Raszei. Co w przypadku, gdy podejrzewamy, że mogliśmy podtruć się czadem? Wśród objawów są m.in. ból głowy, nudności, osłabienie, bóle kończyn. - Powinniśmy natychmiast otworzyć okna i przewietrzyć pomieszczenie. Tlen jest najlepszą odtrutką - dodaje.
Strażacy ponownie apelują więc do mieszkańców, by wyposażali swoje mieszkania w czujniki czadu. - To jest inwestycja na lata. Czujniki mają po 5-7 lat gwarancji. Kosztują około 50-70 złotych, a więc jest to koszt jakichś 10 złotych na rok - zaznacza Brandt.
W tym sezonie grzewczym w Wielkopolsce czad zabił jedną osobę. W całym ubiegłym roku w województwie śmiertelnie czadem zatruły się trzy osoby.