Para gejów zaraziła się wszawicą łonową na termach? 'Dezynfekujemy szafki codziennie'
"Jestem stałym klientem Term Maltańskich, zarówno ja, jak i mój stały partner zaraziliśmy się na termach w szatni wszawicą łonową" - napisał do redakcji pan Paweł.
Wesz łonowa jest nieco mniejszym krewnym wszy żerujących na głowie. Ma zaledwie 2-3 milimetry, żywi się krwią i choć sama wesz łonowa nie przenosi chorób, może być groźna, a na pewno jest bardzo uciążliwa dla nosiciela. Do zarażenia dochodzi najczęściej w wyniku stosunku seksualnego, ale może także dojść w wyniku kontaktu z brudną odzieżą lub brudnym ręcznikiem. Teoretycznie zatem zarażenie w publicznej szatni jest możliwe.
Pan Paweł na termach bywa regularnie. Ostatni raz był tam wspólnie z partnerem we wtorek 5 grudnia. "Korzystaliśmy zarówno z aquaparku jak i z saun w dość krótkich odstępach czasowych, jedyny możliwy sposób zarażenia to albo na saunach poprzez półki w których zostawia się bieliznę kąpielową, one nie są w ogóle dezynfekowane, albo w szatni bliżej aquaparku. Zgłosiliśmy sprawę, nie otrzymaliśmy nawet odpowiedzi, a na dodatek podczas rozmowy telefonicznej stwierdzili, że nigdy nie było przypadku zarażenia, tylko że oczywiste jest to, że nikt się nie przyzna" - napisał do naszej redakcji.
O sprawę zapytaliśmy Termy Maltańskie. Łukasz Kubiak, rzecznik obiektu informuje, że faktycznie nigdy w historii nie odnotowano zarażenia wszawicą łonową na poznańskich termach, ale wszystkie szafki są dezynfekowane przez profesjonalną firmę codziennie. "Pan Paweł nie złożył reklamacji, ale napisał do nas maila z pytaniem o dezynfekcje szafek. W pierwszej kolejności rozpatrywane są reklamacje, ale zdążyłem się dowiedzieć, że faktycznie Biuro Obsługi Klienta jeszcze nie odpisało na zapytanie Pana Pawła" - napisał rzecznik.
Najpopularniejsze komentarze