Mniej miejsc na studiach. Uczelnie mają przyciągać tylko najlepszych
Do niedawna uczelnie otrzymywały dotację uzależnioną od ilości przyjętych studentów. To nie sprzyjało jakości kształcenia, a zmiany postanowił wprowadzić resort zarządzany przez Jarosława Gowina.
Do 2016 roku uczelnia mogła liczyć na wyższą dotację, jeśli przyjęła więcej studentów. Dotychczasowe zasady zmienia rozporządzenie z 1 stycznia 2017 roku. Teraz uczelnia, która przyjmie więcej niż 13 studentów na jednego wykładowcę, będzie musiała się liczyć ze zmniejszeniem dotacji - Wszyscy ulegliśmy pędowi, bo za każdym studentem szły pieniądze. W tej chwili z większą pieczołowitością będziemy wybierać kandydatów, nie będziemy musieli przyjmować słabszych, z którymi są potem same kłopoty. To się przełoży na wyższą jakość kształcenia - komentuje w rozmowie z Dziennikiem. Gazetą Prawną Jacek Namieśnik, rektor Politechniki Gdańskiej. Efekty nowego prawa już widać na uczelniach. Na przykład Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach przygotował w tym roku o 30% mniej miejsc na studiach dziennych niż w latach ubiegłych.
To jednak niejedyna zmiana. Ministerstwo zmusza też uczelnie do walki o najlepszych maturzystów. Uczelnie wybierane przez takich abiturientów będą mogli liczyć na dodatkowe środki, a tylko w przyszłym roku na ten cel zostanie przeznaczone 100 mln złotych. Uczelnie próbują przyciągać najlepszych specjalnymi stypendiami -Jeśli wybiorą naszą uczelnię, otrzymają stypendium w wysokości 4 tys. zł. Będzie ono wypłacone w dwóch transzach, po 2 tys. zł w pierwszym i drugim semestrze - mówi Aneta Adamska z UMCS.
Choć eksperci chwalą zmiany, to dodają, że nadal uczelnie nie zwracają uwagi na potrzeby rynku i tworzą zbyt wiele miejsc na kierunkach, których absolwenci będą mieli problem ze znalezieniem pracy.